Olejek do masażu firmy Alterra

6/25/2016
Witajcie Kochani,


dłuuuugo mnie tu nie było, ale wynika to głównie z tego, że naprawdę nie miałam czasu. Sam fakt, że otworzyłam swój kanał na YouTube  (Mój kanał Angelika Niedbała ) również ma wpływ na to, że troszkę mnie tu nie ma. Bardzo z tego powodu jest mi źle, ale ze wszystkich sił,będę starała się to nadrabiać. Ale dziś w sumie nie o tym, mimo wszystko krótkie wyjaśnienie Wam się należało.
Wracając do tematu, z którym do Was przychodzę...a mianowicie obecnie jestem w trakcie testowania olejku do masażu, z firmy Alterra. Mam wersję Migdały & Papaja, o pojemności 100ml. Olejek Alterry kupiłam kiedyś przypadkiem w Rossmannie, ale głównie dlatego, że szukałam olejku, bądź też dobrego balsamu do ciała. Tak też trafiłam na promocję tego olejku,który obecnie kosztuje 18,99zł. Uważam, że cena mogłaby być troszkę niższa, ale i tak jestem z niego bardzo zadowolona.




Olejek ma właściwości nawilżające, ale też przepięknie pachnie i to chyba podoba mi się w nim najbardziej. Na opakowaniu wyczytałam, że w skład produktu wchodzą naturalne oleje roślinne takie jak: zimno tłoczony olej jojoba, oliwa z oliwek, olej z awokado, olej sezamowy, a także olej z migdałów i olejek z pestek winogron. Dodatkowo w składzie znajdziemy również olej sojowy i olejek z kiełków pszenicy. Same dobrodziejstwa najlepszych olejów, jakie mogłabym sobie życzyć w podobnym produkcie. Jeżeli chodzi o moją opinię, to uważam, że jest to godny polecenia produkt. Wart swojej ceny i tego, że idealnie regeneruje naszą skórę, dobrze ją nawilża i przede wszystkim relaksuje:) Kiedy miałam troszkę więcej czasu wieczorem, olejek odrobinkę podgrzewałam i był jeszcze lepszy, polecam!!! Jak dla mnie nr 1 i z całą pewnością wyląduje w ulubieńcach minionego miesiąca.
Jeżeli znacie ten produkt i macie podobne zdanie, jak ja,bądź też zupełnie inne, napiszcie, chętnie dowiem się, jakie jest Wasze zdanie na jego temat.
A tym czasem serdecznie Wam dziękuję i mam nadzieję do następnego:)


pozdrawiam Was serdecznie,
Angelika


Wegański "sernik bez sera"...REWELACJA!!!

5/15/2016
Kochani,


ten wpis będzie krótki i głównie poświęcony przepisowi na "Sernik bez sera". Znalazłam go kiedyś, przez przypadek w gazecie "Wnętrza", którą prenumerowałam i postanowiłam, że muszę go Wam pokazać. W związku, z czym podkreślam, że nie jest to przepis mojego autorstwa!!!
Do wykonania "Sernika" będziecie potrzebowali następujących składników:)




Składniki na ciasto:
2,5 szkl. orzechów nerkowca ( mogą być dodane również migdały)
1/4 szkl. soku z cytryny
1/3 szkl. syropu z agawy (ja zastąpiłam go ksylitolem)
0,5 szkl. oleju kokosowego
1 łyżka ekstraktu waniliowego ( nie mylić z cukrem wanilinowym!!!)
1/3 szkl. wody
szczypta soli


Składniki na kruchy spód:
0,5 szkl. daktyli
1 szkl. orzechów nerkowca (mogą być włoskie)


Składniki na polewę czekoladową:
5 łyżek masła kokosowego coconut manna (ja dałam olej kokosowy)
1 łyżka oleju kokosowego
1 łyżka karobu bądź kakao

WYKONANIE:
Orzechy nerkowca należy namoczyć w wodzie przez całą noc. Następnego dnia, miksujemy je razem z wodą, przez co najmniej minutę. Do zmiksowanych orzechów, dodajemy resztę składników ciasta. Teraz przygotowujemy spód cista. Daktyle powinny być namoczone w ciepłej wodzie, co najmniej przez 2h. Następnie odcedzone daktyle, miksujemy razem z orzechami na jednolitą, dość kleistą masę. Tak przygotowaną masę, wykładamy spód formy (najlepiej małej tortownicy) i dobrze ją ugniatamy.
Na tak przygotowany spód ciasta, wylewamy całą masę "sernikową".Ciasto wstawiamy do zamrażarki na co najmniej 3-4h. Po upływie tego czasu, przygotowujemy polewę czekoladową. W kąpieli wodnej, rozpuszczamy masło kokosowe( u mnie olej kokosowy), dodajemy karob, lub odtłuszczone kakao. Kiedy składniki się połączą, polewę wylewamy na schłodzone ciasto.



Smacznego Kochani:) U mnie ciasto zeszło w dwa dni:) Nikt z gości nie spostrzegł, że w "serniku bez sera" nie ma ani grama prawdziwego sera. Oczywiście jest to trochę inny smak od tego tradycyjnego sernika, ale mimo wszystko smak ma bardzo zbliżony.
Dajcie znak, czy znacie ten przepis i czy lubicie takie eksperymenty w kuchni. A może skusicie się na zrobienie tego ciasta. Chętnie poczytam Wasze opinie nt tego, jak Wam smakowała ta wersja sernika:)


pozdrawiam ciepło i do następnego:)
Angelika

Nowa kampania Streetcom i udane zakupy we Frisco :)))

4/18/2016
Witajcie Kochani,


w związku, z tym, że zostałam ostatnio zaproszona do wzięcia udziału w kampanii zorganizowanej przez Streetcom.pl , przy współpracy ze sklepem Frisco.pl , postanowiłam Wam trochę więcej o niej opowiedzieć. Jak większość z Was, którzy regularnie czytają mojego bloga, bądź też śledzą mnie na Instagramie, wie o tym, że jako ambasadorka firmy Streetcom często jestem zapraszana do wzięcia udziału, w różnych kampaniach marketingowych. Może na początek w kwestii wyjaśnienia, co to w ogóle za firma i na czym polega bycie ambasadorem?
Streetcom jest firmą prowadzącą kampanie marketingowe. które mają za zadanie przybliżyć nam produkty danej marki, zapoznać z ofertą firmy, jak i również z samą firmą. Dodam również, że każdy może się zarejestrować w Streetcom i jeżeli będziecie spełniali określone kryteria, zostaniecie zaproszeni do wzięcia udziału w kampanii. Myślę, że to dobra opcja dla każdego, bo nic nie tracicie, a możecie wręcz zyskać. Jeżeli zostaniecie zaproszeni do danej kampanii. otrzymujecie tzw. Paczkę Ambasadora/Ambasadorki, w której znajdziecie produkty, bądź też produkt, który możecie sobie przetestować, rozdać znajomym, czy też rodzinie. Wszystko jest oczywiście za darmo, ale warunek jest jeden tych produktów nie można ( a raczej byłoby to głupie) sprzedawać. Wzięcie udziału w takiej kampanii, polega na tym, aby każdą przeprowadzoną rozmowę zaraportować na stronie Streetcom.pl . I na tym polega "współpraca", przy kampanii marketingowej. Prawda, że jest to bardzo ciekawa i dobra forma poznania nowych produktów?? Ja uważam, że tak, bo dzięki Streetcom poznałam bardzo wiele produktów, po które z całą pewnością w sklepie sama bym nie sięgnęła, z różnych powodów. Ważne jest, abyście podczas testowania produktów, byli szczerzy i rzetelnie wypełniali swoje zadania. Ale co jest też ważne, to to, że można wziąć udział w kampanii bez udziału produktu, który otrzymujemy w Paczce Ambasadorki. I tak też było w przypadku kampanii Frisco.pl . Otrzymałam od firmy bon w wysokości 50zł, na zakupy w tym sklepie.
Teraz może troszkę o zasadach całej tej kampanii:

1. Zrobić zakupy w sklepie Frisco.pl
2. Spotkać się ze znajomymi i opowiedzieć im o zrobionych zakupach w tym sklepie, a także podzielić się tą opinią na stronie www.frisco.pl
3. Przesłać znajomym ulotkę ze zniżką (20zł) na zakupy w sklepie

Firma zachęca również do wzięcia udziału w konkursie online "Dodatkowy czas dla Ciebie", gdzie mogę zrobić zdjęcia zakupów, oraz tego jak wykorzystałam zaoszczędzony czas i opublikować je za pomocą systemu Streetcom. Nagrodą w konkursie są oczywiście rabaty na kolejne zakupy:)
Bardzo dobrze firma to rozegrała, bo np.przy zamówieniu powyżej 300zł (250zł po odjęciu bonu z kampanii), otrzymujemy gwarancję bezpłatnej dostawy na kolejne trzy zamówienia. Ja dokonałam takiego zamówienia powyżej 300zł i mam nadzieję,że ta bezpłatna dostawa będzie;))
A teraz podsumowując całe moje zamówienie:) Jestem bardzo zadowolona z jakości tych produktów. Warzywa i owoce są pakowane osobno, na styropianowych tacka i w przezroczyste folie, więc od razu widzimy, jak dany produkt wygląda. Jeżeli zamawiacie świeże ryby, to będziecie mieli je zapakowane próżniowo,co również stanowi dodatkowy atut i gwarancję jakości. Sklep ma naprawdę duży wybór produktów, zarówno tych spożywczych, jak i też chemicznych. Na stronie jest intuicyjna wyszukiwarka, dzięki której w łatwy sposób odnajdziecie produkt, który szukacie.
Kiedy skończycie już swoje zamówienie, sami dokonujecie wyboru terminu i godziny dostawy. To również jest bardzo dobra opcja.Tu mnie troszkę zawiódł kurier, ponieważ miałam umówiny przedział godzinowy od 10.00 do 11.00 moje dostawy, a kurier już był po 9.00. I wkurzyło mnie to,że nawet nie zadzwonił,żeby zapytać czy może przyjechać wcześniej. Fakt, byłam w tym czasie w domu, ale mogłam gdzieś wyjść, albo dopiero wrócić do domu, więc to nie zwalnia kuriera z obowiązku, poinformowania mnie, że jest możliwość dostarczenia zamówienia wcześniej. W sumie po to jest ta usługa wyboru poszczególnego terminu i godziny, żeby dostosować się do preferencji i życzeń klienta. I to nie chodzi o to, że przesadzam, czy też czepiam się biednego kuriera, ale jeżeli na coś się umawiamy to dotrzymujmy danych ustaleń. Zresztą krótka informacja, czy też pytanie podczas rozmowy telefonicznej, na pewno nie sprawiłaby kłopotu. Powiem Wam ciekawostkę, co bardzo mnie pozytywnie zaskoczyło, a mianowicie kiedy napisałam opinię odnośnie mojego zamówienia i niemiłej sytuacji z kurierem, firma napisała do mnie maila.
Poniżej treść maila, bo myślę, że warto o tym również wspomnieć:


Dzień dobry, dziękujemy za czas poświęcony na wypełnienie naszej ankiety. Priorytetem naszej firmy jest zadowolenie Klientów, dlatego każdego dnia dokładamy wszelkich starań, aby poprawić jakość oferowanych przez nas usług. Pani opinia umożliwia nam weryfikowanie błędów oraz ich eliminację, dlatego każda informacja z Pani strony jest dla nas bardzo cenna.Nie pozostajemy obojętni wobec Pani uwag oraz spostrzeżeń dotyczących asortymentu, obsługi, funkcjonowania strony. Jeżeli chodzi o wcześniejszy przyjazd kierowcy to przepraszamy za sytuację. Powinien wcześniej zadzwonić i zapytać, czy istnieje możliwość wcześniejszego dostarczenia zamówienia. W ramach rekompensaty został wygenerowany dla Pani voucher na kwotę 10zł, ważny do dnia 14-05-2016r.W przypadku pojawiających się pytań pozostajemy do dyspozycji.Pozdrawiamy--Zespół Biura Obsługi Klientatel. (022) 331 50 00frisco@frisco.pl


Takie podejście do klienta bardzo mi odpowiada i przyznam szczerze, że kiedy otrzymałam tę wiadomość, poczułam się prawdziwym klientem, a nie kolejnym numerkiem do kasy. I można byłoby powiedzieć, e tam dla głupich 10zł warto było pisać? Odpowiem w ten sposób, pisząc opinię, wcale nie myślałam, że po pierwsze sklep na to zareaguje,po drugie, że w ogóle przeproszą, a po trzecie, że przekażą mi jakikolwiek voucher, z jakąkolwiek sumą, w ramach przeprosin. I to jest kolejne dla mnie zaskoczenie, zwłaszcza, że incydent z kurierem nie miał większego wpływu na moją opinię odnośnie zamówienia i jakości produktów. Mimo wszystko sklep zachował się naprawdę na poziomie. BRAWO FRISCO!!!!!

A oto kilka fotek, które udało mi się zrobić, zaraz po przyjeździe kuriera z moim zamówieniem:)













Podsumowując udział w kampanii Frisco. Jestem bardzo z niej zadowolona, zarówno z samego udziału w niej, jak i też z samego zamówienia. Jeżeli lubicie zamawiać online, jeżeli nie macie czasu na robienie większych zakupów, bądź też nie macie możliwości zrobienia większych zakupów stacjonarnie, bo nie macie np. samochodu, z cała odpowiedzialnością i gwarancją, mogę Wam polecić zakupy we Frisco . Nie wiem, czy wszędzie firma jest w stanie dowozić swoje produkty ( i czy w ogóle wszystkie produkty), ale zawsze zanim zaczniecie składać zamówienie, możecie zweryfikować to poprzez podanie kodu pocztowego. Wtedy wyświetli Wam się komunikat, które produkty możecie zamawiać, tak aby firma mogła je Wam dostarczyć:)
Ja ze swojej strony, bardzo dziękuję zarówno firmie Streetcom , jak i też Frisco , za udział w tej kampanii i za profesjonalizm, którego dziś brakuje niektórym firmom.
Mam nadzieję, że ten wpis i moja rekomendacja, zachęci Was do robienia zakupów online, abyście mogli zaoszczędzić swój czas. W łatwy, prosty sposób, możesz zrobić zakupy dla siebie i nie tylko:)

pozdrawiam Was serdecznie,
Angelika

Coś dla zdrowia :)

4/08/2016
Witajcie Kochani,


jak za pewne wiecie, czasem na moim blogu pojawiają się nie tylko produkty kosmetyczne, ale również i te spożywcze. W związku, z czym ten wpis będzie związany z produktami spożywczymi, a dokładnie z tymi, które mają dodać nam zdrowia:) Kolejne moje zamówienie w sklepie Cosdlazdrowia.pl i kolejny trafiony zakup. Tu z tego miejsca gorąco mogę Wam polecić ten sklep, w którym znajdziecie mnóstwo, ciekawych produktów. Sklep ma również program lojalnościowy, co oznacza, że kiedy zbieracie punkty,możecie je wymieniać na rabaty:) Bardzo fajna sprawa i dobrze, że właściciele o tym pomyśleli.
Ale żeby nie pozostawić Was dłużej w niepewności, co też takiego zamówiłam, zobaczcie jakie produkty do mnie dotarły:)


1) Nasiona CHIA , 1kg, cena: 18,90zł.



2) Mąka kokosowa , 1kg, cena 13,90zł.



3) Orzechy nerkowca , 1kg, cena 41,50zł.



4) Kasza gryczana, niepalona , 1kg, cena 5,90zł.



5) Daktyle , 1kg, cena 10,90zł.



6) Amarantus ziarno , 05kg, cena 7,50zł.



7) Kasza jaglana , 1kg, cena 5,90zł.



8) Masło orzechowe , 500g, cena 17, 90zł.(Masło nie zawiera oleju palmowego, soli,a także zbędnego cukru).



9) Sezam łuskany , 1kg, cena 13,50zł.



10) Mąka orkiszowa, razowa, typu 2000 , 1kg, cena 7,90zł.




Mam nadzieję, że Wy również tak jak i ja tylko skorzystacie na wysokiej jakości produktach,a samo robienie zakupów na ich stronie będzie dla Was przyjemnością:) Pragnę zaznaczyć, że ten wpis nie jest ani sponsorowany, a już tym bardziej nie powstał przy żadnej współpracy ze sklepem. Za pewne sklep Cosdlazdrowia.pl nawet nie ma pojęcia o istnieniu mojego bloga.
I tak moi Drodzy, chętnie dowiem się, gdzie Wy zaopatrujecie się w takie produkty. Czy macie jakieś swoje ulubione sklepy, czy tez miejsca, w których najczęściej kupujecie np. nasiona chia?

pozdrawiam Was ciepło i zdrowo:)
Angelika

Kolejne losowanie w Marcowym rozdaniu - WAŻNE!!!

4/07/2016
Witajcie Kochani,


muszę Was poinformować, że w związku, z brakiem jakiejkolwiek informacji od jednej z osób, która wygrała w Marcowym Rozdaniu, a jest nią Shoko S , dziś przeprowadziłam kolejne losowanie.
Zachowując wszystkie zasady, które opisałam w poście odnośnie ogłoszonego rozdania, jak i też samego rozdania, obie osoby, które wygrały miały czas do 06.04.2016r, aby zgłosić mailowo adres do wysyłki. Zaznaczam również,że te dwie osoby nie podały nawet maila do siebie w swoim zgoszeniu, abym mogła taką informację im przekazać. Jedna osoba, a dokładniej Martha Bloguje, zgłosiła się zaraz po losowaniu i taka nagroda już do niej została wysłana, natomiast w przypadku Shoko S. takiej informacji do dnia 06.042016r. nie otrzymałam.
Kochani, żeby była jasność, zasady rozdania są jasne i w tym celu jest napisany REGULAMIN, aby nikt nie miał wątpliwości.
Jak już wcześniej wspomniałam, dziś przeprowadziłam kolejne losowanie (już bez zdjęć) i pragnę Was poinformować, że wylosowałam Świat Kosmetykoholiczki . GRATULUJĘ Kochana i zapraszam Cię do kontaktu ze mną, w celu przesłania adresu, pod który nagroda ma do Ciebie trafić.
Na kontakt będę czekała do 14.04.2016r.

Jeszcze raz, wszystkim biorącym udział w moim rozdaniu Marca, bardzo dziękuję i zapraszam do kolejnych rozdań:)


pozdrawiam serdecznie,
Angelika

Zakupowe co nie co w Ladymakeup.pl

3/31/2016
Kochani,


tuż przed świętami, postanowiłam zrobić małe zakupy w sklepie Ladymakeup.pl , do którego w ostatnim czasie dość często zaglądałam, ale nigdy nie miałam czasu,żeby złożyć zamówienia. Tym razem się udało i chciałabym Wam pokazać, co też udało mi się kupić:))



Zacznę od pędzli do makijażu, bo tych jest najwięcej:
1) Pędzel do cieni, marki KAVAI, nr 88
Pędzel jest idealny do rozcierana i widzę, że pędzelek jest dobrej jakości, ale zobaczymy, jak sprawdzi się w pracy. Cena 17,20zł



2) Pędzel do rozcierania cieni, marki Makeup Revolution, nr PRO E103
Pędzel z Makeup Revolution  bardzo ładnie rozciera cienie i powiem szczerze, że mam już jeden taki pędzel i tym razem wzięłam od razu dwie sztuki:) Ten pędzelek sprawdził się idealnie,więc zdecydowanie mogę go Wam polecić. Cena za sztukę 10zł.



3) Pędzel do cieni, firmy LOVETO.PL, nr P32
Pędzelek nie jest za duży, ale będzie odpowiedni do aplikacji cieni.
Cena 5,59zł w promocji( cena regularna: 6,99zł)



4) Pędzel do cieni, firmy LOVETO.PL, nr P43
Pędzel do blendowania, który widzę, że zdecydowanie spełni swoją rolę;)
Cena 9,99zł.



Nie wiem jak Wy, ale ja marki Loveto.pl nie znam, więc tym bardziej jestem ciekawa jak sprawdzą się te dwa pędzelki, które sobie kupiłam:)


Do koszyka wrzuciłam również dwie nowości (przynajmniej dla mnie), a mianowicie pudry sypki, rozświetlające, marki HEAN.



Wybrałam dwa odcienie tego pudru, a mianowicie nr 2 (naturalny) i nr 5(świetlisty beż). Szkoda, że puder jest w tym samym kiepskim opakowaniu, które występuje w pudrze sypki z marki PAESE, ale ocenię je podczas używania tego produktu. Pojemność opakowania to 20g i ma przepiękny, pudrowo-kwiatowy zapach. Cena jednego opakowania to 13,99zł.

Skusiłam się również na bronzer w formie prasowanej , marki W7. Ten produkt mam w wersji Smooched, w przepięknym czarnym, matowym opakowaniu (coś na wzór produktów marki Sleek), z dużm lusterkiem w środku. Bronzer ma poj.8g i obecnie jest w cenie promocyjnej 13,49zł, Natomiast cena regularna to 17,90zł.





Kupiłam również, długo oglądany kremowy żel-cień do powiek Color Tattoo, marki Maybelline, ale głównie z myślą o robieniu kresek na górnej powiece. Produkt użyłam(jak na razie) tylko jeden raz i wiem jedno, że ciężko się go nakłada, ale bardzo ładnie zastyga na powiece. W związku, z czym mam mieszane uczucia, więc zdecydowanie muszę więcej z tym produktem popracować,aby móc cokolwiek więcej o nim powiedzieć. Zdecydowałam się na odcień Timeless Black, nr 60. Cena za produkt 16,99zł ( cena regularna 22,99zł)




I na sam koniec wybrałam sobie parę cieni, które przykuły moją uwagę:)
1) Cień do powiek, marki Glazel, nr A2.
Cień Glazel jest cieniem sypkim i nie każdy potrafi z taką wersją cieni pracować. Zdecydowałam się na ten cień i tę markę, ze względu na odcień tego produktu. Wersja A2 jest jasnym cieniem, ale z połyskiem, w słońcu mieni się perłą, różem i delikatnym fioletem, ale co jest też ważne,nie ma w sobie żadnego tandetnego brokatu. Cena za opakowanie to 15zł.




2) Paleta 7 cieni do powiek, marki W7, Jet Set.
Paleta składa się z 7 cieni, w tym 3 matowe i 4 perłowe. Idealnie sprawdzi się zarówno przy makijażu dziennym i wieczorowym. Nie jest to tandetna paletka, a cienie zdecydowanie nie są brokatowe, lecz z delikatnymi drobinkami, które ładnie będą odbijały światło. Paletka jest w świecącym, czarnym opakowaniu, z dużym lusterkiem i aplikatorem (którego ja i tak nie używam). Cena za ten zestaw to 13,90zł.




Dorzuciłam jeszcze trzy cienie marki Makeup Revolution, a są to:
  • Get Ready!
  • Black Heart
  • Rave all night!



Pojedyncze cienie są przepięknie napigmentowane, zwłaszcza ten odcień Get Ready!, który przypomina soczystą pomarańcze, złamaną odcieniem marchewki. Cienie są w cenie regularnej 5zł, ale ja zakupiłam je w cenie 3,75zł za sztukę. 


Kochani i tak prezentują się ostatnie moje zakupy w sklepie Ladymakeup.pl , który jak możecie sami zobaczyć ma szeroki wachlarz produktów, od najtańszych,po te droższe, z wyższej póki. Ja jestem z tych zakupów bardzo zadowolona. Ciekawe jest też to, że podczas zakupów zbieracie punkty na swoim koncie, które przy kolejnych zakupach upoważniają Was do rabatu. Poczytajcie sobie o tych zasadach TU .
Dajcie znak, w komentarzach, czy znacie te produkty i czy sprawdziły się Wam? A może znacie ten sklep i możecie mi coś ciekawego polecić. Czekam na Wasze wpisy:)


pozdrawiam ciepło i do następnego:)
Angelika

Rozstrzygnięcie drugiego rozdania w Marcu 2016r.!!!!

3/30/2016
Kochani,


zgodnie z regulaminem rozdania, 28.03.2016r. przeprowadziłam losowanie, gdzie zostały wylosowane dwie osoby, które zgłosiły się do rozdania.
Szkoda, że nie wszystkie osoby niedokładnie przeczytały regulamin, dlatego też proszę Was Kochani w przyszłości czytajcie do końca regulaminy, każdego konkursu, rozdania i to nie tylko na moim blogu:) Zapewniam Was, że to ułatwia wiele przy takich rozdaniach :)
Wracając do losowania.Wszystkie osoby, które zgłosiły się zostały skrzętnie spisane przeze mnie na małych kartkach, według nicka.










 Następnie każdą kartkę złożyłam i losowo nadawałam im numerki. Następnie wszystkie kartki trafiły do szklanego pojemnika, a następnie wylosowałam dwie osoby,którym z całego serca GRATULUJĘ!!!! :-)
Wylosowałam nr 3 i 4 , a dokładniej są to:

3. Martha Bloguje , która otrzymuje zestaw nr I.

1) Szampon z wyciągiem z bursztynu do włosów zniszczonych, firmy JANTAR
2) Balsam do włosów farbowanych "Blask i siła", firmy Pierwoje Rasenie
3) Krem do stóp z Masłem Mango, Planeta Organica Afryka
4) Wosk zapachowy Yankee Candle, "Cranberry Ice"
5) Bransoletka fioletowo-żółta, by Angelika Niedbała (Handmade)




4. Shoko S , która otrzymuje zestaw nr II.

1) Sól do kąpieli z mikroelementami, wersja Tropical Fruits, firmy BingoSPA
2) Żel pod prysznic, wersja Minerały z Morza Martwego, Pu-erh i magnez, firmy BingoSPA
3) Glinka czarna, przeciwtrądzikowa z ekstraktem z mięty, firmy Lutumetherapia
4) Bransoletka żółto- niebieska, z żółtą wstążeczką, by Angelika Niedbała (Handmade)



Moje Drogie Panie, proszę Was o kontakt mailowy, wraz z Waszym adresem, na który mam wysłać nagrody. Aby usprawnić nam kontakt czekam na Wasze maile do 06.04.2016r. Zastrzegam sobie, że jeżeli nie zgłosicie się do tego terminu, będę musiała wylosować kolejne osoby. Mam jednak nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby:)

A wszystkim uczestnikom, gorąco dziękuję za wzięcie udziału w Rozdaniu:) Mam nadzieję, że odnajdujecie na moim blogu ciekawe informacje i inspiracje. Już dziś zapraszam Was na kolejne rozdania na moim blogu.


pozdrawiam serdecznie,
Angelika

Kosmetyki Ziaji z serii Manuka - hit, czy kit??

3/17/2016
Witajcie Kochani !!!


Za pewne zgodzicie się ze mną, że produkty do pielęgnacji są bardzo ważnym elementem, którego nie powinniśmy pomijać. I nie mam tu na myśli konkretnego produktu, cz też marki. Po prostu uważam, że każdy powinien zadbać o swoją skórę w codziennej pielęgnacji. Z marką Ziaja, znamy się nie od dziś, ale był czas, że przestałam ją lubić, a to głównie dlatego, że kosmetyki te firmy były coraz gorszej jakości. Nie wiem na jak długo odstawiłam wszystkie produkty tej marki, ale wiem, że trwało to ponad rok. Nie kupowałam produktów Ziaji, nie czytałam żadnych recenzji na ich temat, a wszystkie produkty, które miałam u siebie w domu, po prostu wyrzuciłam do kosza.  Pewnie powiecie, że skoro ich nie używałam, to mogłam przecież je oddać komukolwiek. I powiem Wam w ten sposób, nie mam zasady oddawać produktów, które zrobiły mi krzywdę, tzn. dostałam uczulenia, powychodziły mi krostki, których nie mogłam się przez dłuższy czas pozbyć, a nawet podrażniły mnie do tego stopnia, że moja skóra zaczęła mieć tendencję do przesuszenia. Nie oddam komuś produktu, tylko dlatego, że mnie się nie sprawdził i jest jeszcze sporo w opakowaniu. Zawsze świadomie oddaję produkt, który u mnie się nie sprawdził, a nie wyrządził mi żadnej krzywdy. W tym przypadku, zawsze chętnie go oddaję koleżankom. W tym przypadku, nie mogłam tego uczynić. Mam nadzieję, że teraz sprawa jest jasna:)
Natomiast, kiedy ponownie zaczęłam interesować się marką i produktami Ziaji ,mile zaskoczył mnie ogromny wybór produktów z różnych serii. W związku, z czym postanowiłam się z nią przeprosić i sięgnęłam po serię "Liście manuka".
Wybrałam trzy produkty;




Może kilka słów wstępu odnośnie liści manuka.

Manuka: zdjęcie
Zdjęcie ze strony https://pl.wikipedia.org/wiki/Manuka

 Manuka jest to roślina(krzew), która pochodzi i rośnie głównie w Nowej Zelandii. W tej roślinie poza szorstkimi liśćmi, są również białe delikatne kwiatki. Ciekawostką jest to, że drewno manuki, które samo w sobie jest bardzo twarde, podczas palenia przepięknie pachnie. W starożytności liśćmi nauka leczono wiele dolegliwości. Dziś znamy liście manuka, które możemy znaleźć w herbacie, bądź też w kosmetykach. Ale chyba najpopularniejszy jest miód manuka, który jak twierdzą naukowcy ma niesamowite działanie prozdrowotne dla naszego organizmu. Miód mauka ma działać przeciwzapalnie, oczyszczająco, przeciwgrzybicznie, ma chronić nas przed infekcjami,a także działa rewelacyjnie na nasz układ pokarmowy. Przyznam szczerze, że sama doszukuję się takich rewelacyjnych skutków w naszym, polskim miodzie i chyba mogę powiedzieć, że dorównuje temu z manuki;)))

Wracając do produktów, po które sięgnęłam i testowałam przez dłuższy czas. Mam świadomość, że w Internecie można znaleźć mnóstwo dobrych, jak i też złych opinii na temat tych produktów z serii "Liście manuka". Ja natomiast szczerze Wam powiem, że uważam te produkty, za godne polecenia i uwagi. Ale może po kolei...:)
W pierwszej kolejności chciałabym Wam opowiedzieć o żelu myjącym ,który używam codziennie, dwa razy dziennie (rano i wieczorem). Dla mnie jest dobry chociażby dlatego,że dobrze domywa moją skórę zaraz po demakijażu. Nie zauważyłam, aby po nim wyskoczyły mi jakieś "syfy". Uważam,że jak za taką cenę ok.9zł za 200ml, warto zapłacić. Żel mnie nie uczula, nie powoduje, że mam podrażnione, zaczerwienione oczy, a dodatkowo bardzo ładnie, delikatnie pachnie. Ja z całą pewnością będę po niego sięgała częściej.





Drugi produkt, który używałam raz w tygodniu, był to krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym . Ten krem stosowałam zazwyczaj na noc, po oczyszczonej skórze twarzy, co z całą pewnością ułatwiło wchłonięcie się kwasu migdałowego, który ma za zadanie rozjaśnić naszą skórę i poprawić jej kondycję. Rano zawsze myłam twarz, aby pozbyć się pozostałości na skórze. Uważam, że takie produkty zawsze trzeba dobrze zmyć, po dłuższej aplikacji ich na naszej skórze. Za ten krem zapłaciłam ok. 11zł, za 50ml i jak na zawartość zarówno kwasu migdałowego(3%) , liści manuka(działanie antybakteryjne) i glukonianu cynku (działanie ściągająco-łagodzące), cena jest naprawdę dobra. Na pewno sięgnę po ten produkt, po raz kolejny:)




Trzeci produkt i najbardziej chyba kontrowersyjny zarówno na YT, jak i na blogosferze, pasta przeciw zaskórnikom . I tu muszę zaznaczyć, że produkt jest bardzo ostry i można sobie nim zrobić krzywdę. Ja do tego produktu podchodziłam już parę razy i ciągle zastanawiam się, czy bardziej sprawdza mi się jako peeling do twarzy, czy wolę go do oczyszczania innych partii ciała, takich jak : plecy, ramiona, łokcie, stopy. Lubię tę pastę, głównie ze względu na to, że mogę zrobić sobie dokładny peeling,a skóra po użyciu jej, jest naprawdę gładka i gotowa na przyjęcie kolejnego kosmetyku np. maseczki, czy też serum. Za pojemność 75ml, zapłacicie nie całe 8zł, a produkt jest naprawdę wydajny i starcza na bardzo długo. Na początku pastę stosowałam prawie codziennie i teraz wiem, że nie powinnam tego robić, bo troszkę mnie podrażniała, ale teraz stosuję ją raz w miesiącu. Mam już drugie opakowanie, więc jak sami widzicie, produkt spełnił swoją rolę. Czy kupie ponownie? Za pewne, ale mam jeszcze sporo w nowym opakowaniu, więc na chwilę obecną taka ilość mi wystarczy do końca roku:)





Reasumując, jestem  zadowolona z tej serii "Liście manuka". Jak sami możecie zauważyć, chętnie sięgałam po te produkty i poza małym minusem, w paście przeciw zaskórnikom, która na początku stosowania podrażniła moją skórę (ale to moja wina, bo stosowałam ją prawie codziennie), to uważam produkty za trafione i godne polecenia. Nie będę robiła analizy całego składu tych produktów,bo każdy z nich ma jakieś parabeny, czy też inne zapychacze, ale dla mnie w tanich kosmetykach ważne jest to, żeby działały,a ich używanie dawało mi przyjemność. 
Jestem ciekawa, czy Wy używaliście którykolwiek z powyższych produktów i czy jesteście z nich zadowoleni? Którą serię z Ziaji polecacie? Który produkt Wam się sprawdził i który warto przetestować. 

pozdrawiam Was ciepło i do następnego:)
Angelika
SZABLON BY: PANNA VEJJS.