Ulubieńcy Stycznia 2016r.

1/28/2016
Witacie Kochani,

czas na kolejnych ulubieńców minionego miesiąca Stycznia:) Troszkę tych ulubionych produktów uzbierało się, ale wszystko po kolei....W ulubieńcach znajdą się produkty do pielęgnacji, produkty spożywcze, perfumy, a także świeczka i wosk zapachowy.



Zacznę od pielęgnacji, która w minionym miesiącu dominowała w moich rytuałach codziennych. Na pierwszy rzut muszę wspomnieć o odkrytych niedawno przeze mnie kremach, które z całą pewnością wejdą do czołówki moich ulubionych kremów pielęgnacyjnych. Są to dwa kremy (krem na dzień i krem na noc), z serii Biolaven , firmy Sylveco.



1) Krem na dzień , poj.50ml. cena 24,90zł.
Krem Biolaven na dzień ma działań odżywiająco i nawilżająco na nasza skórę. Co ciekawe, ten krem naprawdę działa świetnie na moją skórę. Dobrze się wchłania, przepięknie pachnie olejkiem lawendowym, który jest w jego składzie, a dodatkowo krem może być stosowany również pod oczy,w strefie, gdzie ewidentnie widać oznaki przemęczenia ( z czym sama się borykam od dłuższego czasu).

2) Krem na noc , poj.50ml, cena 24,90zł.
Wersja kremu Biolaven na noc ma działać nawilżająco i regenerująco na naszą skórę. Z moich obserwacji wynika, że krem nie tylko zregenerował moją skórę, ale również moja skóra stała się delikatniejsza w dotyku. Lubię ten krem również za jego zapach (zawartość olejku lawendowego), ale również za konsystencje i działanie "naprawcze" na naszą skórę.

Z całą szczerością i przekonaniem, mogę Wam polecić te dwa kremy. Wasza skóra z całą pewnością polubi dobroczynne działanie zarówno olejku lawendowego, jak i też olejku z pestek winogron, który jest zawarty w obu tych kremach pielęgnacyjnych.

Z serii Sylveco, w moich ulubieńcach Stycznia, znalazł się również Oczyszczający peeling do twarzy z korundem . Średnio ziarnisty, dobrze peelinguje martwy naskórek, nie tylko z twarzy, ale również z ramion, czy też dekoltu. Zawartość w peelingu ekstraktu ze skrzypu polnego, działa na naszą skórę normalizująco, przyśpiesza regenerację, a także łagodzi wszelkie podrażnienia występujące na skórze. Za poj.75ml, zapłaciłam ok.20zł.



Z takich pielęgnacyjnych produktów to byłoby wszystko, ale w moich ulubieńcach znalazło się również parę produktów, które wykorzystywałam podczas codziennego makijażu.
A w tej kategorii znalazły się:

1) Starter nawilżający pod makijaż , AA, poj.50ml, cena 16,99zł.
Idealnie nawilża i przygotowuje skórę pod makijaż. Nie pachnie, więc nie ma obaw, że będzie podrażniał. Wypróbowałam go pod wszystkie możliwe, jakie mam u siebie pudry i żaden z nich nie rolował mi się na skórze. Daję naprawdę mocne 10 na 10 możliwych, bo ten produkt broni się sam. Cena trochę duża, ale uważam, że za jakość produktu, czasem warto dopłacić więcej.



2) Primer pod cienie , Makeuo Revolution, cena ok.15zł.
Idealnie utrzymuje cienie na powiece przez dłuższy czas. Nie wchodzi w załamania, a cienie są na swoim miejscu. Trzeba bardzo uważać z aplikacja, aby nie przesadzić, bo wtedy mamy skutek odwrotny od zamierzonego. Wart uwagi i z całą pewnością polecenia:)



3) Puder sypki , Paese, poj.30ml, cena ok.20zł., nr 03,naturalny
Pomimo tego, że mam ciemniejszy odcień skóry, ten kolor pudru jest dla mnie idealny, zwłaszcza kiedy potrzebuję dobrego zmatowienia. Jest to puder o delikatnym zapachu, który jest wyczuwalny tylko przy aplikacji. Jedyny minus tego produktu, to podczas wydobywania pudru robi się straszny bałagan zarówno w pudełeczku, jak i też wokół nas. Pudełko samo w sobie bardzo ładne, bo proste, natomiast aplikacja przekombinowana, Ale puder sam w sobie rewelacyjny!!!



4) Seche Vite, Utwardzacz i wysuszacz , poj. 14ml, cena ok.17zł.
Rewelacyjny, dlaczego? Dlatego, że przepięknie nabłyszcza płytkę paznokcia, dodaje blasku, a co najważniejsze zdecydowanie przyśpiesza wysychanie lakieru na paznokciach. Ten produkt jest na moich paznokciach od kiedy go kupiłam, ale w styczniu używałam go bardzo często i jestem z niego naprawdę zadowolona. Zdecydowanie ułatwia wykonywanie manicure:)))



Przechodząc do tematu zapachów minionego miesiąca Stycznia, znalazło się parę perełek, które umilały mi ten trudny miesiąc.

1) Duża świeca, Lovely KIKU , Yankee Candle, cena 109zł.
Przepiękny świeży, kwiatowo - owocowo - orientalny zapach. Na pewno wyczuwalny jest w niej kwiaty piwonii, chryzantemy, wodnych lilii, a także wyczuwalna jest wanilia, owoce typu wiśnia, cytryna i palony bursztyn,puder, oraz kardamon. Przepiękny słodko - orientalny zapach.



2) Wosk zapachowy, Lavender SPA , Yankee Candle, cena 8zł.
I to jest typowy zapach lawendy. Jeżeli lubicie świeży zapach lawendy to będziecie zadowoleni z tego wosku. Idealnie nastraja do relaksu. Ja zazwyczaj kiedy miała tylko ochotę zapalałam ten wosk przed pójściem spać, aby moja sypialnia przyjemnie pachniała lawendą. A jak wiadomo, zapach lawendy bardzo dobrze działa na spokojny sen. Temu woskowi mówię zdecydowane TAK!!!



Pozostając w temacie zapachów, znalazły tu również swoje miejsce i perfumy.

1) ETERNITY , Calvin Klein, woda perf.100ml, cena 106,37zł.
Przepiękny kobiecy zapach, w którym wyczuwalna jest woń świeżo ściętych białych kwiatów, a za razem zdecydowany zapach piżma, paczuli, ambry i drzewa sandałowego. Wyczuwalne są też owoce takie jak: limonka i mandarynka. Uwielbiam ten zapach głównie za jego trwałość i cudownie kobiecy zapach. Polecam sprawdzić, a na pewno będziecie zadowolone:)))



2) 5th Avenue After Five , Elizabeth Arden, poj.125zml, cena ok. 75zł.
Jest to zapach świeży, ale również tylko dla wybranych. Co to znaczy? A dokładnie to, co mówi ten zapach, który jest nieoczywisty, korzenny, ale przy tym owocowy, bo ma w sobie zapach śliwki. W zapachach kwiatów wyczuwalne są jaśmin, lotos, bergamotka. Wprawdzie jest to zapach świeży, ale mocny i nie jest długotrwały, ale jest śliczny.



A teraz produkty spożywcze, które zdecydowanie towarzyszyły mi przez cały styczeń i uważam , że warto o nich wspomnieć.

1) Nasiona Chia , Vivio, poj.1000g, cena ok.20zł.
Nasiona Chia, inaczej szałwia hiszpańska, którą dodawałam praktycznie do każdego koktajlu. Warto sobie o jej dobroczynny właściwościach poczytać, ale te nasionka zawierają m.in.wit. C,E, A, wapń, żelazo, magnez, fosfor, potas, sód, cynk, a także omega 3 i 6. Idealny do różnych ciastek owsianych, a nawet możne je dodawać do ciast. Jak widać można dostarczyć sobie mnóstwa minerałów i witamin bez potrzeby łykania tabletek.



2) Zielona herbata z pigwą , BigActive, poj.100g, ok.6zł.
Uwielbiam zieloną herbatę, zwłaszcza liściastą. A ta mieszkanka z dodatkiem pigwy, idealnie wyrównuje cierpki smak zielonej herbaty. Trzeba bardzo uważać z piciem zielonej herbaty, bo ona niestety ale zakwasza nasz organizm. W związku,  z czym zaczęłam bardzo uważnie ją pić i nie przekraczać 1-2 kubków dziennie tego smacznego jakże naparu:)



3) Herbata owocowa z czarną porzeczką i cytryną , Green Hills, 15torebek, cena ok.5zł.
Dobra, mocno owocowa herbata tylko obecnie nieobecna w sklepie Biedronka i nie wiem dlaczego. Być może była to seria limitowana?? Z całą pewnością, jeżeli wróci do sklepów, sięgnę po nią kolejny raz. Herbata jest zapakowana w malutkie torebeczki, z cienkiego materiału, ale widać przez niego naprawdę kawałki owoców. A w skład herbaty wchodzą: hibiskus, jabłko, dzika róża, korzeń lukrecji, trawa cytrynowa, czarna porzeczka, owoce czarnego bzu, skóra cytryny, skórka pomarańczy i jakieś aromaty. Mimo wszystko herbatka jest super:)



I na koniec ostatnie moje odkrycie pod koniec miesiąca, to Voda kolagenowa SPORT, z wit.C i owocem kakaowca . Woda ma poj. 350ml i jest w granicach 10zł za sztukę. Uważam, że osoby, które ćwiczą czy to na siłowni, czy też obojętnie gdzie trenują powinni nawadniać się dobrą wodą. Ta jest jak dla mnie idealna, dzięki zawartości wit.C idealnie współgra z moimi potrzebami potreningowymi. Nie wiem jak inne smaki z tej serii, ale na pewno będę sięgała, co jakiś czas po tę wodę. Wiem, że skład nie jest jakiś super rewelacyjny, ale lepsza jest na pewno do nie jednego izotonika. Przynajmniej takiej jest moje zdanie.




I tak też dobrnęliśmy do końca tego wpisu, poświęconego moich ulubieńcom minionego miesiąca stycznia. Jak sami widzicie, trochę tych dobroci umilało mi styczniowe dni. A jak Wasi ulubieńcy?? Macie już jakichś faworytów, którzy powędrują z Wami przez kolejne miesiące??
Jeśli używaliście,którykolwiek produkt z mojej listy ulubieńców i macie ochotę podzielić się swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami na ich temat, będzie mi bardzo miło jeżeli mi o tym napiszecie.
A może coś mi polecicie, chętnie przetestuję Wasze propozycje.


Trzymacie się ciepło i do następnego:)
pozdrawiam,
Angelika


FlosLek Pharma i FlosLek Labolatorium - seria pielęgnacyjna

1/25/2016
Witajcie Kochani,


w ubiegłym tygodniu, podczas zbiorczych zakupów w SuperPharm sięgnęłam po serię pielęgnacyjną firmy FlosLek . Zdecydowałam się na produkty, tej właśnie firmy po części dlatego, że jest to nasza polska firma, a poza tym jest to firma, która tworzy swoje dermokosmetyki na naturalnych surowcach. Według tego, co twierdzi producent, ich specjalistyczne preparaty mogą stanowić uzupełnienie terapii stosowanych przez lekarzy dermatologów. Brzmi interesująco i właśnie  tym bardziej zainteresowałam się tymi produktami :)
Firma posiada również certyfikaty jakości, co również stanowi duży atut tej firmy. Nie znam się za bardzo na tych oznaczeniach, ale mogę Wam powiedzieć, że w 2010 roku linia kosmetyków ekologicznych (beECO),  otrzymała certyfikat jakości EcoCert. Oznacza to, że taki certyfikat może otrzymać tylko taki produkt, który w 95% składa się z surowców pochodzenia naturalnego.

W związku,z tym, że od dłuższego czasu poszukuje dla siebie dobrego kremu pod oczy, postanowiłam rozpocząć przygodę z tą firmą, właśnie od tych produktów. Dobrze się złożyło, dlatego, że na kosmetyki tej firmy, w SuperPharm właśnie jest promocja:)
FlosLek ma różne warianty kremów pod oczy i naprawdę spory wbór, ale ja wybrałam dwa,a mianowicie Żel pod oczy na sińce i obrzmienia, z arniką oraz Żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem lekarskim .





Żel pod oczy na sińce, obrzmienia z arniką ma zadziałać obkurczająco na naczynka krwionośne. Wprawdzie nie mam siniaków, ale bardzo często po nie wyspanej nocy mam obrzmiałe okolice pod oczami. Arnika z reguły ma działanie kojące i łagodzące, więc powinna mi pomóc w tej przypadłości. Żel zastosowałam raz i jak na razie z samej konsystencji jestem zadowolona:) Zobaczymy, jak sprawdzi się przy dłuższym jej stosowaniu. Za 15ml, w cenie promocyjnej zapłaciłam 5,94zł.



Żel do powiek i pod oczy, ze świetlikiem lekarskim kupiłam go ze względu na ból oczu, który nie raz dokucza mi, po całodziennej pracy przy komputerze. Czasem mam też problem z oczami, bo przez ciągłe wgapianie się w monitor komputera mam zaczerwienione oczy, a nawet dochodzi do łzawienia. Liczę na to, że świetlik lekarski chociażby w połowie zmniejszy ból oczu, a okolice pod oczami będą dobrze nawilżone. Świetlik ma również działanie przeciwobrzękowe, więc na pewno i w tej mojej przypadłości sprawdzi się bez problemu. I za ten produkt, czyli 15ml, zapłaciłam 5,94zł.




I ostatni już produkt, który wylądował w moim koszyku, to Koncentrat witaminowy pod oczy, na szyję i dekold ReVITA C . Lubię efekt rozświetlenia pod oczami, a tym bardziej produkty, które w naturalny sposób rozjaśniają wszelkie przebarwienia na skórze. Mam już swoje lata ;) (35) i zaczynam zauważać zanik kolagenu w mojej skórze. Wiem, że jest to naturalny proces, ale jeżeli mam możliwość wspomóc moją skórę do jego regeneracji to dlaczego mam tego nie zrobić?;)))
Produkt ma konsystencję mocno rozwodnionego olejku, nie posiada żadnego zapachu i szybko wchłania się w skórę. Szkoda, że nie jest to 100% olejek, bo taką formułę lubię najbardziej, ale zobaczymy, czy sprawdzi się jako "bomba witaminowa" dla mojej skóry. Za 15 ml produktu zapłaciłam 20,64zł.




Musicie pamiętać, że w większości są to składniki pochodzenia naturalnego, więc działanie tych produktów może potrzebować dłuższego używania, aby zobaczyć efekty.
Jestem ciekawa, czy Wy znacie tę firmę? I czy mieliście już jej produktu. Jeśli macie jakiś dobry, sprawdzony krem pod oczy, którego możecie polecić dajcie mi znak, chętnie wypróbuję.

Dobrego dnia Kochani:)
pozdrawiam,
Angelika


Glinki kosmetyczne - rodzaje i ich właściwości

1/12/2016
Kochani,



dzisiejszy wpis chciałabym poświęcić glinkom kosmetycznym, które lubię głównie za ich dobroczynne działanie na moją skórę.



Ze wszystkich rodzajów glinek, które są na rynku, jak i też te, które posiadam w swoim prywatnym zbiorze, najbardziej lubię glinki białe i zielone.

Glinka biała, którą możemy również znaleźć pod nazwą "glinka porcelanowa", działa na naszą skórę w sposób odżywczy i regenerujący. Białą glinkę lubię przede wszystkim za jej działanie ściągające i za to, że wspaniale "integruje" się z moją skórą. Jeżeli macie skórę wrażliwą, bądź też skórę suchą, maseczka z tej glinki doskonale jej zrobi. Tu polecam trzy rodzaje glinek białych:
1) Glinka biała , krymska , Fitokosmetik, poj.100g, cena 5,90zł.
Tę glinkę stosuję zazwyczaj raz w tygodniu, ponieważ chcę pozbyć się toksyn i sebum,a ta glinka idealnie ogrywa tę rolę. Glinka krymska zwiera w sobie brom i jod, przez co moja skóra wiem, że jest dobrze oczyszczona i odświeżona:)




2) Glinka biała anapska, z jonami srebra , Fitokosmetik, poj. 100g, cena 5,90zł.
Ta glinka ma działać złuszczająco i ujędrniająco na naszą skórę, w to pierwsze jestem w stanie uwierzyć, ale na ujędrnianie podchodzę z dużym dystansem;) Ale mimo wszystko powiem Wam szczerze, że ta glinka przywraca zdrowy, ładny wygląd mojej skórze. Czasem ją stosuję również na dekolt, co sprawia, że wszelkie małe kropeczki idealnie schodzą, a skóra po niej jej bardziej delikatna.




3) Glinka biała do skóry suchej i dojrzałej Galeria Mydeł i Soli, poj.100g, cena 15zł ( w promocji 10zł)
Tę glinkę stosuję raz w miesiącu, ze względu na to, że zawiera bardzo dużo mikroelementów, z którymi nie chcę za bardzo przesadzić. Glinka w tej wersji nie tylko dostarcza mojej skórze takich mikroelementów jak: krzem, glin, żelazo, potas, magnez, wapń, tytan, sód i inne, ale idealnie absorbuje zanieczyszczenia , które znajdują się w tkankach podskórnych. Lubię ją za to, że napina moją skórę i daje jej taki świeży, zdrowy wygląd, a tego moja skóra w moim wieku ;) potrzebuje.



Glinka zielona, idealnie sprawdza się dla skóry tłustej, trądzikowej, a nawet dla skóry, która ma problemy z łuszczycą ( tak przynajmniej słyszałam i dużo na ten temat znalazłam informacji). Glinkę zieloną lubię zwłaszcza latem, kiedy moja skóra wytwarza więcej sebum, bardziej się przetłuszcza i wtedy najchętniej po nią właśnie sięgam. Glinka zielona, znacznie głębiej oczyszcza naszą skórę, więc jeśli ktoś ma bardzo delikatną i dość wrażliwą skórę, tej wersji nie polecam. Możecie sobie zrobić więcej krzywdy, niż pożytku. Natomiast osoby, które lubią głębokie oczyszczanie np. skóry twarzy ta glinka sprawdzi Wam się idealnie:)
Ja w swoim zbiorze posiadam jedną glinkę zieloną , którą stosuję zwłaszcza w tych "trudnych dniach", gdzie wyskakują mi różnego rodzaju niespodzianki, których wolałabym uniknąć;)
Glinka zielona , w wersji, którą posiadam kupiłam za 10zł, za poj.100g.



W całym asortymencie glinek, znalazły się u mnie również takie glinki jak: błękitna, niebieska, czerwona i różowa.

Glinka błękitna, która przeznaczona jest również do cery tłustej i skłonnej do wyprysków. Glinka ta idealnie absorbuje sebum i oczyszcza skórę z jej nieczystości. Wersję błękitnej glinki posiadam z naturalnym srebrem, co stanowi produkt sam w sobie wysokiej jakości. Moja wersja została kupiona w poj.100g, za 8zł.




Glinka niebieska , moja wersja kambryjska. Glinka niebieska, również działa tonizująco i odświeżająco na naszą skórę. Jest to jedna z najstarszych glinek, a jej zawartość mikroelementów sprawia, że działa nawet leczniczo na naszą skórę. Prawdopodobnie działa bardzo dobrze na cellulit, czego osobiście jeszcze nie próbowałam, ale jak tylko zrobi się cieplej na zewnątrz, wykonam sobie taki zabieg w domu:) Niebieską, kambryjską glinkę kupiłam za 10zł, w poj. 100g.




Różowa glinka, egipska, która stanowi połączenie glinki czerwonej i białej. Glinka różowa idealnie będzie działała na skórę wrażliwą. Ja stosuję ją najczęściej wtedy, kiedy podrażnię ją jakimiś mocniejszymi kwasami, bądź też peelingiem. Idealnie też sprawdza się, kiedy za mocno się opalę i mam podrażnioną skórę. Wtedy ta glinka łagodzi moje podrażnienie, ale musicie pamiętać, żeby jej nie przesuszyć na skórze. Różowa, glinka egipska działa również tonizująco i nawilżająco na naszą skórę. Moja wersja posiada 100g, i zapłaciłam za nią 5,90zł.




Czerwona glinka, marokańska, wulkaniczna. Ta glinka działa podobnie jak jej koleżanka, zielona glinka, ale jest znacznie łagodniejsza w działaniu. Idealnie sprawdzi się w przypadku skóry, która ma problemy z naczynkami, ponieważ glinka czerwona ma za zadanie obkurczyć te naczynka krwionośne, a także spowodować, że po jej wpływem zaczną się one wręcz "zamykać". Lubię tę glinkę czerwoną, marokańską za to, że po jej zastosowaniu moja skóra jest bardziej odżywiona, przez co staje się delikatniejsza i zdrowsza. Za 100g opakowania zapłaciłam 5,90zł.




Bardzo często nachodzi mnie również (zwłaszcza po intensywnym treningu)ochota na maskę błotną z Morza Martwego firmy White Flower's . Jest to dość intensywna maska, która po nałożeniu ewidentnie działa mocno ściągająco i przed wszystkim po pewnym czasie daje uczucie mrowienia. Kiedy zmywam tę maseczkę, widać delikatne zaczerwienienie na skórze, które po pewnym czasie znika. Natomiast skóra po takim zabiegu jest zdecydowanie miękka, elastyczna i widać, że dostała sporą dawkę odżywczych substancji. Skóra wtedy szybko chłonie jakikolwiek krem, czy też balsam, który zostanie nałożony na skórę. Idealny dla zmęczonej i poszarzałej skóry twarzy. Maskę kupiłam w Rossmannie, za ok 20zł. i poj.500g.




I na koniec jeszcze dwie maseczki ze sklepu BingoSPA .
1) Maska do twarzy z proteinami kaszmiru i jedwabiu , poj.120g, cena ok.11zł.
Ja posiadam jeszcze starą wersję, ale podlinkowałam Wam nowszą, również z tym samym składem. Maska przepięknie pachnie, ma konsystencję żelu, a przy tym przyjemnie chłodzi naszą skórę. Nakładamy ją na 15-20 min, a następnie zmywamy, bądź też możecie ją zetrzeć płatkami kosmetycznymi, tak jak ja to robię:) Maseczka nadaje się praktycznie do każdego typu skóry, w związku, z czym mamy gwarancję, że nie narobi nam problemów:) Gorąco mogę ją Wam polecić:))



2) Maska do twarzy kompleks algowy , poj. 120g, cena 10,50zł.
Maseczka dzięki zawartości alg, łagodzi wszelkie podrażnienia, zaczerwienienia i bardzo dobrze nawilża naszą skórę. Ta maseczka również jest w formie żelu, przez co jej aplikacja, jak i też późniejsze pozbycie się jej ze skóry nie stanowi żadnego problemu. Maseczka w swoim składzie zawiera jeszcze kolagen, który działa "naprawczo" na naszą skórę. Lubię ją za to, że podobnie jak maseczka z proteinami kaszmiru, nawilża moją skórę, ale również za to, że przynosi ulgę mojej skórze kiedy tylko potrzebuję łagodnej pielęgnacji. Wersja zdecydowanie dla skóry normalnej, ale ja mam mieszaną i jak do tej pory nie zrobiłam sobie nią krzywdy:)



Do rozrabiania i nakładania masek w proszku, kupiłam sobie bardzo fajny i praktyczny zestaw. Zestaw CosmoSPA składa się z gumowej miseczki, pędzelka, szpatułki i miarek. Cena za cały zestaw to 14zł. Ja kupiła już 2 zestawy,w  tym jeden na prezent dla przyjaciółki i jest z niego bardzo zadowolona.  Również go Wam polecam, zwłaszcza, że ten zestaw będzie Wam służył na lata:)



I tak Kochani, dobrnęliśmy do końca tego wpisu. Nie wiem, czy lubicie glinki, jak i też maseczki z domieszką glinek, ale ja mogę Was zapewnić, że wybierając chociażby jeden rodzaj glinki wprowadzicie do swojej pielęgnacji odrobinę naturalnych mikroelementów. Musicie jednak pamiętać, żeby wybrać glinkę odpowiednią do swojej skóry, bo w przypadku źle dobranej, możecie zrobić sobie krzywdę przy dłuższym jej stosowaniu. Jestem ciekawa, czy macie jakieś swoje ulubione rodzaje glinek, albo masek z glinką? Dajcie znak, co Wam się sprawdza i jak Wasza skóra reaguje na te składniki?


pozdrawiam Was serdecznie i miłego glinkowania Wam życzę:)
Angelika


♥ Vivio / Coś dla zdrowia - kierunek zdrowie ♥

1/08/2016
Witajcie Kochani,


dziś na blogu chciałabym podzielić się z Wami moim ostatnim odkryciem, a mianowicie pewnym sklepem internetowym, który stał się jednym z moich ulubionych, do których dość często teraz zaglądam.  Chodzi tu o sklep Coś dla zdrowia , w którym zarówno przed świętami, jak i też po świętach poczyniłam dość spore zakupy.
Już w zeszłym roku, postanowiłam zadbać mocno o siebie i swoje zdrowie. Ci, którzy mają siedzący tryb pracy, wiedzą doskonale, jak trudno jest zadbać o siebie. I tu chodzi mi głównie o to, że często zapominamy o regularnych posiłkach, po pracy nie mamy już siły, a nawet i ochoty, żeby pójść gdzieś poćwiczyć, nie wspomnę o tym, że po powrocie z pracy czeka na nas mnóstwo domowych obowiązków. U mnie sytuacja wygląda bardzo podobnie, z tym, że obecnie pracuję na 2 etaty i czasem jest mi naprawdę ciężko pogodzić wszystko razem.
W tym roku mam mocne postanowienie, aby tę sytuację zmienić, ale nie wiem jak mi się to uda. No nic, ale wracając do tematu zdrowia, poszukiwałam w internecie informacji o sklepach, w których znajdę duży wybór produktów, dzięki którym będę mogła zacząć zdrowiej się odżywiać. I tak też natrafiłam na wspomniany wcześnie sklep Coś dla zdrowia . Musiałam o nim napisać zwłaszcza, że sklep ciągle ma w swojej ofercie jakieś promocje, a same produkty są naprawdę świetnej jakości.
Aby nie być gołosłowną, pokażę Wam, jakie to produkty pozamawiałam sobie i ile zapłaciłam za dany produkt. Część z nich już używałam, więc nie pokażę Wam pełnych opakowań, ale mam nadzieję, że zobaczycie mniej więcej, jak dany produkt się prezentuje.



W związku z tym, że bardzo lubię soczewicę, u mnie zawsze zajdzie się jakaś jej ilość. Ostatnio robiłam bardzo dobrą zupę dyniowo-soczewicową, która smakowała obłędnie:) W związku, z czym na zdjęciu możecie zobaczyć bardzo duże zużycie czerwonej soczewicy , którą kupiłam w 1 kg opakowaniu za 8,90zł. Jest to naprawdę dobra cena:)



I pozostają w temacie soczewicy, kupiłam również zieloną soczewicę , którą bardzo często dodaję do indyjskich dań. Soczewica zielona jest znacznie twardsza od czerwonej, ale i tak bardzo ją lubię:) Za 1kg tego ziarna zapłaciłam jedyne 7,90zł.



Skusiłam się również na ziarna fasoli mung , jeszcze nie wiem do czego ich użyję, ale z całą pewnością znajdę jakiś ciekawy i dobry przepis. W tym wypadku za 300g produktu zapłaciłam 4,50zł.



Kupiłam również moje ulubione nasiona chia , znane również, jako szałwia hiszpańska, które dodaję praktycznie do wszystkiego. Za 1kg opakowanie zapłaciłam ok 20zł.



W związku, z tym, że lubię kasze i to pod każą postacią i w każdej jej odmianie, tym razem w moim koszyku wylądowała kasza gryczana niepalona . która jest znacznie zdrowsza od kaszy gryczanej palonej. Tej wersji kaszy jeszcze nie próbowałam, więc tym bardziej jestem ciekawa jej smaku. Za 1kg kaszy gryczanej niepalonej zapłaciłam 5,90zł. Z doświadczenia wiem, że nie zawsze ta kasza,w tym sklepie jest dostępna, ale cieszę się, że tym razem udało mi się ją dostać.



Do zamówienia dorzuciłam jeszcze siemię lniane , które dodaję zarówno do owsianki, jak i też dodaję do moich koktajli. Za 1 kg opakowanie zapłaciłam 6,50zł.



Teraz przechodząc do działu z orzechami, wybrałam dwa rodzaje.
Orzechy włoskie , które są naprawdę dobre, a przewinęło się u mnie już parę opakowań tych orzechów i powiem szczerze, że te są najsmaczniejsze. Kilka razy kupiłam i byłam bardzo niezadowolona, bo orzechy były bardzo połamane, ciemne, a niektóre orzechy wręcz śmierdziały. Te były strzałem w dziesiątkę. I mogę Wam je polecić, bo nie zawiedziecie się na ich jakości. Za 05kg zapłaciłam 25zł. Wiem, wiem...trochę drogo, ale jak na te, które do tej pory kupowałam i zawiodłam się to cena była bardzo podobna. Nie chcę już eksperymentować z innymi sklepami i na pewno jak tylko będę chciała kupić orzechy włoskie, kupię je właśnie w tym sklepie.



Drugie i moje najukochańsze orzechy, które kupiłam, to orzechy nerkowca . Kocham te orzechy za ich smak. Czasem jak mam ochotę na coś słonego, biorę garść orzechów nerkowca na suchą patelnie, daję odrobinę oleju kokosowego i solę solą himalajską. Cudowna przekąska i wiem, co do niej dodałam. Od długiego czasu nie kupuję już słonych przekąsek w sklepie, bo to się po prostu nie opłaca. Wolę zrobić coś takiego sama w domu. Jedynie skuszę się czasem na nachosy, ale to naprawdę sporadycznie i zazwyczaj, jak mam jakichś gości.



Na święta przygotowywałam zwijany makowiec, ale robiłam go z białym makiem, którego sama gotowałam, mieliłam i przyrządzałam:) I miałam z tego ogromną satysfakcję, że wyszedł wyśmienity. Kochani, za 1kg białego maku zapłaciłam 17zł.Zużyłam go nie wiele, więc na pewno spożytkuję go do innych ciast.



Bardzo lubię również naleśniki, ale żeby były bardziej zdrowsze kupiłam z myślą o nich mąkę jaglaną , którą dodaję czasem do różnego rodzaju sosów, kiedy chcę go zaciągnąć. Za 1kg tejże mąki zapłaciłam 7,90zł.



Od zeszłego roku, kiedy postanowiłam, że będę zwracała uwagę na to, co jem, nie chciałam odmawiać sobie rzeczy, które lubię,czyli m.in. czekoladowego tortu na urodziny:D W związku, z czym poszperałam w internecie i znalazłam świetny przepis na "zdrowszą" wersję tortu. Biszkopt do tortu zawiera minimalną ilość mąki pszennej, którą zamieniałam na mąkę orkiszową.I tu moje zamówienie skłoniło się do zakupu mąki migdałowej , która jak wiemy jest bardzo droga i tu za 0,5kg zapłaciłam ok. 30zł. Uważam, że warto, bo to zdecydowanie zdrowsza wersja, a nie mam wyrzutów, że ładuję w siebie ogromne ilości niewartościowych węglowodanów.
Jeśli chcecie mogę zrobić post na temat tego tortu:)Będę miała teraz wyjątkową okazję, więc tym bardziej będę mogła go przygotować i pokazać Wam krok po kroku, jak go przygotowuję.




W dziale bakalie, wrzuciłam do koszyka zarówno suszoną żurawinę , jak i też suszoną śliwkę .
Suszoną żurawinę dodaję do różnego rodzaju owsianek, ciastek owsianych, czy też do koktajli. Ta wersja bardzo dobrze mi smakuje, ale mimo wszystko przed jej spożyciem muszę ją wcześniej namoczyć, aby pozbyć się substancji, która ma zapobiegać psucie się żurawiny. Zresztą każdy producent zabezpiecza tego typu bakalie, aby się nie psuły. Za 0,5kg żurawiny zapłaciłam 11zł.



Suszoną śliwkę kupuję zawsze i zawsze mam ją w domu, ponieważ bardzo ją lubię, zwłaszcza w okresie świątecznym. Jest ona również składnikiem bigosu wegańskiego, ale również dodaję jej do ciast, ciasteczek i owsianek. Za 1kg zapłaciłam ok.23zł.



Skoro święta to musiałam również zamówić coś, co koniecznie potrzebowałam do kompotu z suszu.
A mowa jest o laskach cynamonu , bez których nie wyobrażam sobie świąt Bożego Narodzenia:) Za 50g opakowanie zapłaciłam jedyne 4zł.



Jak cynamon, to również goździki i tu za 40g zapłaciłam 6zł.



Wzięłam również imbir mielony , który zwłaszcza zimą dodaję praktycznie do każdego ciasta, sosu, czy też do koktajlu. Za 50g opakowanie zapłaciła 3,50zł.



Dorzuciłam jeszcze kminek w ziarnach ze względu na to, że dodaję go również do świątecznego bigosu i do ciężkich, indyjskich potraw. Za 100g kminku zapłaciła 3,50zł.




I na koniec moje ostatnie odkrycie to witamina C lewoskrętna (inaczej kwas L-askorbinowy). Jest to hit minionego roku, ponieważ dużo czytałam o dobroczynnym działaniu tejże witaminy i postanowiłam sama na sobie przetestować jej dobroczynne działanie. W związku, z czym od listopada 2015r. przyjmuję codziennie dawkę witaminy C lewoskrętnej. Za 1kg tego produktu zapłaciłam 26zł. Już teraz mogę Wam powiedzieć, że dzięki niej przestałam mieć jakiekolwiek infekcję, a przebywam codziennie z różnymi ludźmi i do tej pory nic mnie poważniejszego nie złapało. Nie wiem, czy znacie tę witaminę, ale jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej, to poczytajcie sobie o niej w internecie. Nie chcę Wam podsyłać żadnego artykułu, bo nie chcę być w tym stronnicza, ale wiem, że ta witamina na mnie działa i działa dobrze.




I tu dobrnęliśmy do końca moich zamówień w sklepie Coś dla zdrowia . Polecam Wam ten sklep, a przynajmniej żebyście zapoznali się z asortymentem tego sklepu. Zapewniam Was, że nie jest to wpis sponsorowany, a za wszystkie produkty zapłaciłam z własnej kieszeni. Postanowiłam podzielić się z Wami moimi zakupami, jak i też informacją o tym sklepie, ponieważ chcę, abyście wiedzieli, że są dobre sklepy internetowe, w których można dostać naprawdę dobrej jakości produkty. Jeżeli znacie ten sklep, bądź też mieliście jakieś doświadczenia z innym sklepem o podobnym asortymencie, napiszcie w komentarzu. Jestem bardzo ciekawa, czy Wy również zwracacie uwagę na to, co jecie i skąd kupujecie dane produkty.

pozdrawiam Was ciepło w ten zimowy dzień i do następnego:)
Angelika




SZABLON BY: PANNA VEJJS.