Witacie Kochani,
czas na kolejnych ulubieńców minionego miesiąca Stycznia:) Troszkę tych ulubionych produktów uzbierało się, ale wszystko po kolei....W ulubieńcach znajdą się produkty do pielęgnacji, produkty spożywcze, perfumy, a także świeczka i wosk zapachowy.
Zacznę od pielęgnacji, która w minionym miesiącu dominowała w moich rytuałach codziennych. Na pierwszy rzut muszę wspomnieć o odkrytych niedawno przeze mnie kremach, które z całą pewnością wejdą do czołówki moich ulubionych kremów pielęgnacyjnych. Są to dwa kremy (krem na dzień i krem na noc), z serii Biolaven , firmy Sylveco.
1) Krem na dzień , poj.50ml. cena 24,90zł.
Krem Biolaven na dzień ma działań odżywiająco i nawilżająco na nasza skórę. Co ciekawe, ten krem naprawdę działa świetnie na moją skórę. Dobrze się wchłania, przepięknie pachnie olejkiem lawendowym, który jest w jego składzie, a dodatkowo krem może być stosowany również pod oczy,w strefie, gdzie ewidentnie widać oznaki przemęczenia ( z czym sama się borykam od dłuższego czasu).
2) Krem na noc , poj.50ml, cena 24,90zł.
Wersja kremu Biolaven na noc ma działać nawilżająco i regenerująco na naszą skórę. Z moich obserwacji wynika, że krem nie tylko zregenerował moją skórę, ale również moja skóra stała się delikatniejsza w dotyku. Lubię ten krem również za jego zapach (zawartość olejku lawendowego), ale również za konsystencje i działanie "naprawcze" na naszą skórę.
Z całą szczerością i przekonaniem, mogę Wam polecić te dwa kremy. Wasza skóra z całą pewnością polubi dobroczynne działanie zarówno olejku lawendowego, jak i też olejku z pestek winogron, który jest zawarty w obu tych kremach pielęgnacyjnych.
Z serii Sylveco, w moich ulubieńcach Stycznia, znalazł się również Oczyszczający peeling do twarzy z korundem . Średnio ziarnisty, dobrze peelinguje martwy naskórek, nie tylko z twarzy, ale również z ramion, czy też dekoltu. Zawartość w peelingu ekstraktu ze skrzypu polnego, działa na naszą skórę normalizująco, przyśpiesza regenerację, a także łagodzi wszelkie podrażnienia występujące na skórze. Za poj.75ml, zapłaciłam ok.20zł.
Z takich pielęgnacyjnych produktów to byłoby wszystko, ale w moich ulubieńcach znalazło się również parę produktów, które wykorzystywałam podczas codziennego makijażu.
A w tej kategorii znalazły się:
1) Starter nawilżający pod makijaż , AA, poj.50ml, cena 16,99zł.
Idealnie nawilża i przygotowuje skórę pod makijaż. Nie pachnie, więc nie ma obaw, że będzie podrażniał. Wypróbowałam go pod wszystkie możliwe, jakie mam u siebie pudry i żaden z nich nie rolował mi się na skórze. Daję naprawdę mocne 10 na 10 możliwych, bo ten produkt broni się sam. Cena trochę duża, ale uważam, że za jakość produktu, czasem warto dopłacić więcej.
2) Primer pod cienie , Makeuo Revolution, cena ok.15zł.
Idealnie utrzymuje cienie na powiece przez dłuższy czas. Nie wchodzi w załamania, a cienie są na swoim miejscu. Trzeba bardzo uważać z aplikacja, aby nie przesadzić, bo wtedy mamy skutek odwrotny od zamierzonego. Wart uwagi i z całą pewnością polecenia:)
3) Puder sypki , Paese, poj.30ml, cena ok.20zł., nr 03,naturalny
Pomimo tego, że mam ciemniejszy odcień skóry, ten kolor pudru jest dla mnie idealny, zwłaszcza kiedy potrzebuję dobrego zmatowienia. Jest to puder o delikatnym zapachu, który jest wyczuwalny tylko przy aplikacji. Jedyny minus tego produktu, to podczas wydobywania pudru robi się straszny bałagan zarówno w pudełeczku, jak i też wokół nas. Pudełko samo w sobie bardzo ładne, bo proste, natomiast aplikacja przekombinowana, Ale puder sam w sobie rewelacyjny!!!
4) Seche Vite, Utwardzacz i wysuszacz , poj. 14ml, cena ok.17zł.
Rewelacyjny, dlaczego? Dlatego, że przepięknie nabłyszcza płytkę paznokcia, dodaje blasku, a co najważniejsze zdecydowanie przyśpiesza wysychanie lakieru na paznokciach. Ten produkt jest na moich paznokciach od kiedy go kupiłam, ale w styczniu używałam go bardzo często i jestem z niego naprawdę zadowolona. Zdecydowanie ułatwia wykonywanie manicure:)))
Przechodząc do tematu zapachów minionego miesiąca Stycznia, znalazło się parę perełek, które umilały mi ten trudny miesiąc.
1) Duża świeca, Lovely KIKU , Yankee Candle, cena 109zł.
Przepiękny świeży, kwiatowo - owocowo - orientalny zapach. Na pewno wyczuwalny jest w niej kwiaty piwonii, chryzantemy, wodnych lilii, a także wyczuwalna jest wanilia, owoce typu wiśnia, cytryna i palony bursztyn,puder, oraz kardamon. Przepiękny słodko - orientalny zapach.
2) Wosk zapachowy, Lavender SPA , Yankee Candle, cena 8zł.
I to jest typowy zapach lawendy. Jeżeli lubicie świeży zapach lawendy to będziecie zadowoleni z tego wosku. Idealnie nastraja do relaksu. Ja zazwyczaj kiedy miała tylko ochotę zapalałam ten wosk przed pójściem spać, aby moja sypialnia przyjemnie pachniała lawendą. A jak wiadomo, zapach lawendy bardzo dobrze działa na spokojny sen. Temu woskowi mówię zdecydowane TAK!!!
Pozostając w temacie zapachów, znalazły tu również swoje miejsce i perfumy.
1) ETERNITY , Calvin Klein, woda perf.100ml, cena 106,37zł.
Przepiękny kobiecy zapach, w którym wyczuwalna jest woń świeżo ściętych białych kwiatów, a za razem zdecydowany zapach piżma, paczuli, ambry i drzewa sandałowego. Wyczuwalne są też owoce takie jak: limonka i mandarynka. Uwielbiam ten zapach głównie za jego trwałość i cudownie kobiecy zapach. Polecam sprawdzić, a na pewno będziecie zadowolone:)))
2) 5th Avenue After Five , Elizabeth Arden, poj.125zml, cena ok. 75zł.
Jest to zapach świeży, ale również tylko dla wybranych. Co to znaczy? A dokładnie to, co mówi ten zapach, który jest nieoczywisty, korzenny, ale przy tym owocowy, bo ma w sobie zapach śliwki. W zapachach kwiatów wyczuwalne są jaśmin, lotos, bergamotka. Wprawdzie jest to zapach świeży, ale mocny i nie jest długotrwały, ale jest śliczny.
A teraz produkty spożywcze, które zdecydowanie towarzyszyły mi przez cały styczeń i uważam , że warto o nich wspomnieć.
1) Nasiona Chia , Vivio, poj.1000g, cena ok.20zł.
Nasiona Chia, inaczej szałwia hiszpańska, którą dodawałam praktycznie do każdego koktajlu. Warto sobie o jej dobroczynny właściwościach poczytać, ale te nasionka zawierają m.in.wit. C,E, A, wapń, żelazo, magnez, fosfor, potas, sód, cynk, a także omega 3 i 6. Idealny do różnych ciastek owsianych, a nawet możne je dodawać do ciast. Jak widać można dostarczyć sobie mnóstwa minerałów i witamin bez potrzeby łykania tabletek.
2) Zielona herbata z pigwą , BigActive, poj.100g, ok.6zł.
Uwielbiam zieloną herbatę, zwłaszcza liściastą. A ta mieszkanka z dodatkiem pigwy, idealnie wyrównuje cierpki smak zielonej herbaty. Trzeba bardzo uważać z piciem zielonej herbaty, bo ona niestety ale zakwasza nasz organizm. W związku, z czym zaczęłam bardzo uważnie ją pić i nie przekraczać 1-2 kubków dziennie tego smacznego jakże naparu:)
3) Herbata owocowa z czarną porzeczką i cytryną , Green Hills, 15torebek, cena ok.5zł.
Dobra, mocno owocowa herbata tylko obecnie nieobecna w sklepie Biedronka i nie wiem dlaczego. Być może była to seria limitowana?? Z całą pewnością, jeżeli wróci do sklepów, sięgnę po nią kolejny raz. Herbata jest zapakowana w malutkie torebeczki, z cienkiego materiału, ale widać przez niego naprawdę kawałki owoców. A w skład herbaty wchodzą: hibiskus, jabłko, dzika róża, korzeń lukrecji, trawa cytrynowa, czarna porzeczka, owoce czarnego bzu, skóra cytryny, skórka pomarańczy i jakieś aromaty. Mimo wszystko herbatka jest super:)
I na koniec ostatnie moje odkrycie pod koniec miesiąca, to Voda kolagenowa SPORT, z wit.C i owocem kakaowca . Woda ma poj. 350ml i jest w granicach 10zł za sztukę. Uważam, że osoby, które ćwiczą czy to na siłowni, czy też obojętnie gdzie trenują powinni nawadniać się dobrą wodą. Ta jest jak dla mnie idealna, dzięki zawartości wit.C idealnie współgra z moimi potrzebami potreningowymi. Nie wiem jak inne smaki z tej serii, ale na pewno będę sięgała, co jakiś czas po tę wodę. Wiem, że skład nie jest jakiś super rewelacyjny, ale lepsza jest na pewno do nie jednego izotonika. Przynajmniej takiej jest moje zdanie.
I tak też dobrnęliśmy do końca tego wpisu, poświęconego moich ulubieńcom minionego miesiąca stycznia. Jak sami widzicie, trochę tych dobroci umilało mi styczniowe dni. A jak Wasi ulubieńcy?? Macie już jakichś faworytów, którzy powędrują z Wami przez kolejne miesiące??
Jeśli używaliście,którykolwiek produkt z mojej listy ulubieńców i macie ochotę podzielić się swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami na ich temat, będzie mi bardzo miło jeżeli mi o tym napiszecie.
A może coś mi polecicie, chętnie przetestuję Wasze propozycje.
Trzymacie się ciepło i do następnego:)
pozdrawiam,
Angelika
❄ Ostatnie zakupy przed świętami ❄
1/04/2016
Kochani,
przed świętami Bożego Narodzenia, udało mi się kupić jeszcze parę drobiazgów, które zdecydowanie umiliły mi ten świąteczny czas.
Podczas wizyty w Biedronce kupiłam trzy rzeczy, a mianowicie 2 znakomite herbaty i 1 parę kapci:)
Kapcie są naprawdę piękne, mają wzór robionych na drutach, z uroczymi frędzelkami z boku. Kapcie kupiłam za 19,90zł, w rozm.36, w kolorze różowym :) Są bardzo cieplutkie i milutkie. Bardzo często w te zimowe dni, goszczą na moich stopach ㋡
Uważam, że dobre herbaty, zwłaszcza zimą świetnie uprzyjemniają czas, a już wieczorami na pewno:)Tym razem wybrałam dwie herbatki, których do tej pory nie widziałam w Biedronce.
Pierwsza z nich to wersja z miętą i czerwonym pieprzem. Jest naprawdę dobra,głównie czuć w niej miętę, ale doskonale rozgrzewa. Ja do niej zawsze wrzucałam plasterek cytryny i naprawdę była wyśmienita - zwłaszcza po świątecznym przejedzeniu;).
Druga to czarna porzeczka i cytryna. Ta jest zdecydowanie owocowa, ale cytryny w niej za bardzo to ja nie czuję;/ Również jest to dobra herbata, którą najczęściej piłam z łyżeczką miodu malinowego.
Obie herbaty są czarne, aromatyzowane, w torebkach tzw."poduszeczkach". Każda z nich ma w pudełku 15torebek i jest w cenie ok.5zł. Warte wypróbowania:)
W Pepco udało mi się dorwać przed ostatnią sztukę białej latarenki. Uważam, że to był mój jeden z najlepszych zakupów minionego miesiąca grudnia:) Latarenka cała jest metalowa, w przepięknie wyrzeźbione ażurowe kształty. Nie jest za wysoka, ma ok 30cm wysokości, ale jest naprawdę przepiękna i kosztowała jedyne 19,90zł. Ja do niej wkładam mały słoiczek po świeczce z IKEA i zapalam w nim podgrzewacz.
I ostatnie już moje zakupy, to dwie świece, które zamówiłam już przez internet w sklepie Pachnąca Wanna .
Pierwsza z nich to French Autumn z serii Goose Creek Candle. Kupiłam wersję dużego słoja, za cenę 79zł. I jest to zapach przecudnie nasycony malinami, czarną porzeczką i nutką pomarańczy. Pięknie pachnie, ale jak dla mnie trochę delikatnie. Świeca ma dwa knoty, co gwarantuje nam równomierne wypalanie się niej.
Z drugą świecą mam trochę problem, bo jest troszkę za mocno rumowa, a jest to świeca Home for Christmas, której już nie znalazłam na stronie sklepu(za pewne została już wykupiona). I tak, świeca ta pachnie dość mocno, ale właśnie rumem, lekko przypalonym masłem, a także czuję w niej odrobinę przypieczonego jabłka w cukrze. Jak dla mnie to trochę za mdły zapach, ale na pewno do kogoś powędruje:) I tu również kupiłam dużą wersję, za cenę 77zł. Ta świeca również posiada swa knoty.
I tak przedstawiają się moje jeszcze przedświąteczne zakupy. Nie zrobiłam tego wpisu wcześniej, za co Was bardzo przepraszam, ale nie miałam możliwości i dostępu do internetu. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie:)
A jak Wasze perełkowe znaleziska w sklepach? Wybraliście się już na jakieś przeceny w tym roku?? Dajcie znak, jakie sklepy polecacie i co warto upolować:)
pozdrawiam i do następnego,
Angelika
przed świętami Bożego Narodzenia, udało mi się kupić jeszcze parę drobiazgów, które zdecydowanie umiliły mi ten świąteczny czas.
Podczas wizyty w Biedronce kupiłam trzy rzeczy, a mianowicie 2 znakomite herbaty i 1 parę kapci:)
Kapcie są naprawdę piękne, mają wzór robionych na drutach, z uroczymi frędzelkami z boku. Kapcie kupiłam za 19,90zł, w rozm.36, w kolorze różowym :) Są bardzo cieplutkie i milutkie. Bardzo często w te zimowe dni, goszczą na moich stopach ㋡
Uważam, że dobre herbaty, zwłaszcza zimą świetnie uprzyjemniają czas, a już wieczorami na pewno:)Tym razem wybrałam dwie herbatki, których do tej pory nie widziałam w Biedronce.
Pierwsza z nich to wersja z miętą i czerwonym pieprzem. Jest naprawdę dobra,głównie czuć w niej miętę, ale doskonale rozgrzewa. Ja do niej zawsze wrzucałam plasterek cytryny i naprawdę była wyśmienita - zwłaszcza po świątecznym przejedzeniu;).
Druga to czarna porzeczka i cytryna. Ta jest zdecydowanie owocowa, ale cytryny w niej za bardzo to ja nie czuję;/ Również jest to dobra herbata, którą najczęściej piłam z łyżeczką miodu malinowego.
Obie herbaty są czarne, aromatyzowane, w torebkach tzw."poduszeczkach". Każda z nich ma w pudełku 15torebek i jest w cenie ok.5zł. Warte wypróbowania:)
W Pepco udało mi się dorwać przed ostatnią sztukę białej latarenki. Uważam, że to był mój jeden z najlepszych zakupów minionego miesiąca grudnia:) Latarenka cała jest metalowa, w przepięknie wyrzeźbione ażurowe kształty. Nie jest za wysoka, ma ok 30cm wysokości, ale jest naprawdę przepiękna i kosztowała jedyne 19,90zł. Ja do niej wkładam mały słoiczek po świeczce z IKEA i zapalam w nim podgrzewacz.
I ostatnie już moje zakupy, to dwie świece, które zamówiłam już przez internet w sklepie Pachnąca Wanna .
Pierwsza z nich to French Autumn z serii Goose Creek Candle. Kupiłam wersję dużego słoja, za cenę 79zł. I jest to zapach przecudnie nasycony malinami, czarną porzeczką i nutką pomarańczy. Pięknie pachnie, ale jak dla mnie trochę delikatnie. Świeca ma dwa knoty, co gwarantuje nam równomierne wypalanie się niej.
Z drugą świecą mam trochę problem, bo jest troszkę za mocno rumowa, a jest to świeca Home for Christmas, której już nie znalazłam na stronie sklepu(za pewne została już wykupiona). I tak, świeca ta pachnie dość mocno, ale właśnie rumem, lekko przypalonym masłem, a także czuję w niej odrobinę przypieczonego jabłka w cukrze. Jak dla mnie to trochę za mdły zapach, ale na pewno do kogoś powędruje:) I tu również kupiłam dużą wersję, za cenę 77zł. Ta świeca również posiada swa knoty.
I tak przedstawiają się moje jeszcze przedświąteczne zakupy. Nie zrobiłam tego wpisu wcześniej, za co Was bardzo przepraszam, ale nie miałam możliwości i dostępu do internetu. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie:)
A jak Wasze perełkowe znaleziska w sklepach? Wybraliście się już na jakieś przeceny w tym roku?? Dajcie znak, jakie sklepy polecacie i co warto upolować:)
pozdrawiam i do następnego,
Angelika
Ulubieńcy Grudnia 2015r.
1/02/2016
Witajcie Kochani,
już mamy nowy 2016 rok, w związku, z czym życzę Wam, aby ten rok był dla Was szczęśliwy. Niech ten Nowy Rok przyniesie mnóstwo sukcesów zawodowych i tych prywatnych, a także niech zdrowie i poczucie humoru Was nie opuszcza:)
Kochani, a przechodząc do tematu wpisu, przedstawiam Wam produkty, których używałam w minionym miesiącu Grudniu:)
Tym razem skupiłam się bardziej na kosmetykach kolorowych i zapachach, które towarzyszą mi (częściowo) do chwili obecnej;)
Polubiłam i zakochałam się w wodzie micelarnej URIAGE eau thermale .Poj.500ml, cena 35zł.
Jest to produkt, którego do tej pory nie stosowałam, ale dużo o nim czytałam. Zawsze myślałam, że nie warto przepłacać za produkt, który za pewne w działaniu jest taki sam jak płyn micelarny z Biedronki. Kiedy jednak kupiłam tę wodę i zaczęłam stosować ją regularnie w mojej codziennej pielęgnacji, po prostu się zakochałam. Jest idealna dla mojej skóry, dobrze ją oczyszcza i domywa wszelkie pozostałości makijażu. Co dla mnie jest również ważne to to, że nie podrażnia oczu i ma bardzo przyjemny delikatny zapach. Kochani, z całą odpowiedzialnością mogę Wam polecić ten produkt, zwłaszcza dla osób, które mają wrażliwą i naczynkową skórę. U mnie ląduje na liście ulubieńców i na pewno sięgnę po kolejne opakowanie.
Teraz czas na kolorówkę:)
Ulubieniec, który ponownie gościł na mojej twarzy przez cały grudzień to baza pod makijaż INGRID Cosmetics . Poj.30ml, cena ok.12zł.
Baza jest rewelacyjna ze względu na jej wydajność i w sumie przedłuża trwałość makijażu. Ładnie też wygładza i matuje skórę, co w przygotowaniu twarzy przed nałożeniem makijażu jest dość ważne. Produkt jest bezzapachowy, więc osoby, które są wyczulone na zapachy, spokojnie mogą jej używać. Ja zużyłam 2 opakowania w ciągu roku, ponieważ stosowałam go zamiennie z inną bazą ( o tym w kolejnych moich ulubieńcach:)).Produkt naprawdę godny uwagi.
Skoro baza to również i rozświetlacz w płynie, który mieszam z fluidem. Tym razem jest to High lights technic . Poj.12ml, cena ok.10zł.
Rozświetlacz pięknie łączy się z fluidem, jest przy tym bardzo wydajny i co ważne nie wygląda sztucznie na twarzy. Produkt przypomina lakier do paznokci, co na początku bardzo mnie zdziwiło i nie bardzo wiedziałam jak się za niego zabrać:D Jest to produkt bezzapachowy i nie posiada w sobie ordynarnych drobinek, które denerwują mnie w rozświetlaczach. Jest to produkt, który mam już prawie rok i nadal jest w dobrym stanie. Używam go codziennie i jestem z niego zadowolona. Polecam go zdecydowanie, chociażby ze względu na jakość i wydajność. A przy tym cena również jest bardzo zadowalająca.
Od jakiegoś czasu powróciłam do pudru brązującego CLARINS Duo Soleil . Poj.11g, cena ok.140zł, nr 01, Bright sun.
Ten produkt do modelowania twarzy otrzymałam kiedyś podczas sesji zdjęciowej do jednej z gazet (jak kiedyś znajdę ten wycinek z gazety. to Wam go pokażę i być może opowiem). Używam go sporadycznie, ale jest tak świetny, wydajny i ładnie pachnie pomimo tego, że mam go już parę dobrych lat. Nie będę go wyrzucała dopóki go nie zużyję i z całą pewnością krzywdy mi ten produkt nie zrobi. Jeżeli macie ochotę sięgnąć po puder brązujący z wyższej póki, mogę Wam spokojnie polecić ten z Clarins.
Kolejny puder, który wprawdzie wpadł mi w ręce pod koniec grudnia, ale który również używam do konturowania twarzy, to puder 2-kolorowy Je t'aime WIBO . Poj.8,5g, cena ok.14zł, nr 1.
Jak firma Wibo to i zakupy w Rossmannie:) I oczywiście musiałam go kupić, zapach, faktura, która przypomina pikowaną skórę i oczywiście cena również mnie do zakupu przekonała. Puder przepięknie wygląda na skórze, dzięki temu, że jest 2-kolorowy, idealnie podkreśla kości policzkowe i wszelkie załamania na twarzy. Według tego, co napisał producent na opakowaniu puder zawiera kolagen i wit E, co z całą pewnością stanowi atut tego produktu. Puder używam nie całe dwa tygodnie, zamiennie z Clarins, ale jestem z niego naprawdę zadowolona.
Oczywiście będąc na zakupach w Rossmannie, wrzuciłam do koszyka również matową pomadkę MILLION DOLLARS LIPS, Wibo . Poj.3ml, cena 11zł, nr 2.
Szukałam jej już dość długo, aż w końcu dorwałam ten mój upatrzony numer 2, czyli kolor czerwonego wina, z domieszką ciemnego buraka. Przepięknie wygląda na ustach, utrzymuje się naprawdę długo. Producent zapewnia nas, że do 4h mamy ją na ustach, ale powiem Wam,że miałam ją już kilka razy, gdzie jadłam i piłam, a mimo to kolor w minimalny sposób schodził z ust. Dobre jest w niej też to, że nie wysuszyła moich ust. Będę musiała kupić sobie jeszcze inne kolory, bo widziałam na stronie WIBO , że są jeszcze 3 inne kolory. W Rossmannie widziałam tylko 2:(
Polecam!!!!
No i ostatnia rzecz z kolorówki, czyli mój ukochany korektor rozświetlający HEAN . Poj.9ml, cena 12zł., nr 101, Porcelain.
Idealnie nadaje się do rozświetlenia okolicy pod łukiem brwiowym i pod oczami. Doskonale wtapia się w skórę i co jest też dla mnie ważne, nie roluje się. Najczęściej stosuję go na całe oko, wraz z granicą pod łukiem brwiowym i powiem Wam, że przepięknie rozświetla i nadaje oku przepięknie, zdrowy wygląd. Cienie na tym korektorze utrzymują się na prawdę bardzo długo. Jest to kolejny mój ulubieniec, który ląduje w stałym wyposażeniu mojej kosmetyczki:)
Na sam koniec dwie grupy ulubieńców: zapachy i spożywka.
Cały grudzień nie mogłam odmówić sobie palenia świec. Jak wiecie kocham Yankee Candle i tym razem te świece towarzyszyły mi każdego wieczoru. Najczęściej paliłam Cranberry Ice , która przepięknie pachnie żurawiną, cukrem, świeżymi słodkimi owocami, a także ten zapach bardzo często przywoływał mi na myśl, zbliżające się święta Bożego Narodzenia. Kocham ten zapach i jeśli macie tylko ochotę na świeży zapach zimy, zapach żurawiny i soczystych owoców, w świątecznej odsłonie, to ten zapach spełni Wasze oczekiwania. Świecę kupiłam tradycyjnie w sklepie GOODIES za 97zł, w wersji dużego słoja:)
Pozostając w temacie zapachów, przez cały miesiąc używałam naprzemiennie dwóch rodzajów perfum.Pierwszy z nich to ETERNITY Calvin Klein . Poj.100ml, cena 103zł.
Przepiękny kobiecy, świeży zapach, który bardzo długo utrzymuje się na moje skórze. Jest to zapach świeżych kwiatów, takich jak: frezja, jaśmin, konwalia, białe róże, narcyz. A także zapachy, które kocham, czyli drzewo sandałowe, piżmo, ambra. Kompozycja jest idealna zarówno na zimę, jak i też na lato. Zresztą, ja ten zapach używam przez cały rok i zawsze dostaję mnóstwo zapytań o to, czym pachnę.
Drugi zapach, to moja ukochana Lolita Lempicka (zapach o tej samej nazwie). Poj.100ml, cena ok.114zł. Ten zapach to wariacja na temat wanilii:) Osoby, które kochają zapachy słodkie, waniliowe, ale bardzo kobiece to ten zapach będzie dla Was. Ten zapach, albo się kocha, albo nienawidzi. Ja ten zapach pokochałam i stoi na mojej toaletce.Zawsze do niego będę wracała, aby otulić się zapachem słodkiej lukrecji, wanilii i świeżego irysu.
Na sam koniec chciałabym Wam powiedzieć o produktach spożywczych. I tak, ostatnio zdradziłam moją ukochaną zieloną herbatę z pigwą BIO-ACTIVE , na zieloną herbatę Sencha Kombucha . Znalazłam tego sprzedawcę (Mariusz Kurzawa GEMINI) przez przypadek na Allegro, kiedy szukałam prezentu dla znajomej. Moja znajoma bardzo lubi herbatę sencha i dlatego też postanowiłam kupić kilka sztuk herbat u tego sprzedawcy i jestem pod dużym wrażeniem jakości tych produktów. Smak tej herbaty jest bardzo delikatny i nie wysusza gardła, jak większość herbat gorszej jakości. Zdziwił mnie fakt, że kiedy chciałam ponownie zalać wcześniej zaparzoną herbatę, nie musiałam dokładać kolejnej partii świeżej herbaty, ponieważ poprzednia wystarczyła. Gdzieś wyczytałam, że świadczy o tym, im herbata tej dobrej jakości. Za 50gr zapłaciłam ok.7zł. Ciekawostką jest również to, że herbaty są pakowane w zwykłe, papierowe torebki, a na każdej jest naklejka z ważnymi informacjami takimi jak:
już mamy nowy 2016 rok, w związku, z czym życzę Wam, aby ten rok był dla Was szczęśliwy. Niech ten Nowy Rok przyniesie mnóstwo sukcesów zawodowych i tych prywatnych, a także niech zdrowie i poczucie humoru Was nie opuszcza:)
Kochani, a przechodząc do tematu wpisu, przedstawiam Wam produkty, których używałam w minionym miesiącu Grudniu:)
Tym razem skupiłam się bardziej na kosmetykach kolorowych i zapachach, które towarzyszą mi (częściowo) do chwili obecnej;)
Polubiłam i zakochałam się w wodzie micelarnej URIAGE eau thermale .Poj.500ml, cena 35zł.
Jest to produkt, którego do tej pory nie stosowałam, ale dużo o nim czytałam. Zawsze myślałam, że nie warto przepłacać za produkt, który za pewne w działaniu jest taki sam jak płyn micelarny z Biedronki. Kiedy jednak kupiłam tę wodę i zaczęłam stosować ją regularnie w mojej codziennej pielęgnacji, po prostu się zakochałam. Jest idealna dla mojej skóry, dobrze ją oczyszcza i domywa wszelkie pozostałości makijażu. Co dla mnie jest również ważne to to, że nie podrażnia oczu i ma bardzo przyjemny delikatny zapach. Kochani, z całą odpowiedzialnością mogę Wam polecić ten produkt, zwłaszcza dla osób, które mają wrażliwą i naczynkową skórę. U mnie ląduje na liście ulubieńców i na pewno sięgnę po kolejne opakowanie.
Teraz czas na kolorówkę:)
Ulubieniec, który ponownie gościł na mojej twarzy przez cały grudzień to baza pod makijaż INGRID Cosmetics . Poj.30ml, cena ok.12zł.
Baza jest rewelacyjna ze względu na jej wydajność i w sumie przedłuża trwałość makijażu. Ładnie też wygładza i matuje skórę, co w przygotowaniu twarzy przed nałożeniem makijażu jest dość ważne. Produkt jest bezzapachowy, więc osoby, które są wyczulone na zapachy, spokojnie mogą jej używać. Ja zużyłam 2 opakowania w ciągu roku, ponieważ stosowałam go zamiennie z inną bazą ( o tym w kolejnych moich ulubieńcach:)).Produkt naprawdę godny uwagi.
Skoro baza to również i rozświetlacz w płynie, który mieszam z fluidem. Tym razem jest to High lights technic . Poj.12ml, cena ok.10zł.
Rozświetlacz pięknie łączy się z fluidem, jest przy tym bardzo wydajny i co ważne nie wygląda sztucznie na twarzy. Produkt przypomina lakier do paznokci, co na początku bardzo mnie zdziwiło i nie bardzo wiedziałam jak się za niego zabrać:D Jest to produkt bezzapachowy i nie posiada w sobie ordynarnych drobinek, które denerwują mnie w rozświetlaczach. Jest to produkt, który mam już prawie rok i nadal jest w dobrym stanie. Używam go codziennie i jestem z niego zadowolona. Polecam go zdecydowanie, chociażby ze względu na jakość i wydajność. A przy tym cena również jest bardzo zadowalająca.
Od jakiegoś czasu powróciłam do pudru brązującego CLARINS Duo Soleil . Poj.11g, cena ok.140zł, nr 01, Bright sun.
Ten produkt do modelowania twarzy otrzymałam kiedyś podczas sesji zdjęciowej do jednej z gazet (jak kiedyś znajdę ten wycinek z gazety. to Wam go pokażę i być może opowiem). Używam go sporadycznie, ale jest tak świetny, wydajny i ładnie pachnie pomimo tego, że mam go już parę dobrych lat. Nie będę go wyrzucała dopóki go nie zużyję i z całą pewnością krzywdy mi ten produkt nie zrobi. Jeżeli macie ochotę sięgnąć po puder brązujący z wyższej póki, mogę Wam spokojnie polecić ten z Clarins.
Kolejny puder, który wprawdzie wpadł mi w ręce pod koniec grudnia, ale który również używam do konturowania twarzy, to puder 2-kolorowy Je t'aime WIBO . Poj.8,5g, cena ok.14zł, nr 1.
Jak firma Wibo to i zakupy w Rossmannie:) I oczywiście musiałam go kupić, zapach, faktura, która przypomina pikowaną skórę i oczywiście cena również mnie do zakupu przekonała. Puder przepięknie wygląda na skórze, dzięki temu, że jest 2-kolorowy, idealnie podkreśla kości policzkowe i wszelkie załamania na twarzy. Według tego, co napisał producent na opakowaniu puder zawiera kolagen i wit E, co z całą pewnością stanowi atut tego produktu. Puder używam nie całe dwa tygodnie, zamiennie z Clarins, ale jestem z niego naprawdę zadowolona.
Oczywiście będąc na zakupach w Rossmannie, wrzuciłam do koszyka również matową pomadkę MILLION DOLLARS LIPS, Wibo . Poj.3ml, cena 11zł, nr 2.
Szukałam jej już dość długo, aż w końcu dorwałam ten mój upatrzony numer 2, czyli kolor czerwonego wina, z domieszką ciemnego buraka. Przepięknie wygląda na ustach, utrzymuje się naprawdę długo. Producent zapewnia nas, że do 4h mamy ją na ustach, ale powiem Wam,że miałam ją już kilka razy, gdzie jadłam i piłam, a mimo to kolor w minimalny sposób schodził z ust. Dobre jest w niej też to, że nie wysuszyła moich ust. Będę musiała kupić sobie jeszcze inne kolory, bo widziałam na stronie WIBO , że są jeszcze 3 inne kolory. W Rossmannie widziałam tylko 2:(
Polecam!!!!
No i ostatnia rzecz z kolorówki, czyli mój ukochany korektor rozświetlający HEAN . Poj.9ml, cena 12zł., nr 101, Porcelain.
Idealnie nadaje się do rozświetlenia okolicy pod łukiem brwiowym i pod oczami. Doskonale wtapia się w skórę i co jest też dla mnie ważne, nie roluje się. Najczęściej stosuję go na całe oko, wraz z granicą pod łukiem brwiowym i powiem Wam, że przepięknie rozświetla i nadaje oku przepięknie, zdrowy wygląd. Cienie na tym korektorze utrzymują się na prawdę bardzo długo. Jest to kolejny mój ulubieniec, który ląduje w stałym wyposażeniu mojej kosmetyczki:)
Na sam koniec dwie grupy ulubieńców: zapachy i spożywka.
Cały grudzień nie mogłam odmówić sobie palenia świec. Jak wiecie kocham Yankee Candle i tym razem te świece towarzyszyły mi każdego wieczoru. Najczęściej paliłam Cranberry Ice , która przepięknie pachnie żurawiną, cukrem, świeżymi słodkimi owocami, a także ten zapach bardzo często przywoływał mi na myśl, zbliżające się święta Bożego Narodzenia. Kocham ten zapach i jeśli macie tylko ochotę na świeży zapach zimy, zapach żurawiny i soczystych owoców, w świątecznej odsłonie, to ten zapach spełni Wasze oczekiwania. Świecę kupiłam tradycyjnie w sklepie GOODIES za 97zł, w wersji dużego słoja:)
Pozostając w temacie zapachów, przez cały miesiąc używałam naprzemiennie dwóch rodzajów perfum.Pierwszy z nich to ETERNITY Calvin Klein . Poj.100ml, cena 103zł.
Przepiękny kobiecy, świeży zapach, który bardzo długo utrzymuje się na moje skórze. Jest to zapach świeżych kwiatów, takich jak: frezja, jaśmin, konwalia, białe róże, narcyz. A także zapachy, które kocham, czyli drzewo sandałowe, piżmo, ambra. Kompozycja jest idealna zarówno na zimę, jak i też na lato. Zresztą, ja ten zapach używam przez cały rok i zawsze dostaję mnóstwo zapytań o to, czym pachnę.
Drugi zapach, to moja ukochana Lolita Lempicka (zapach o tej samej nazwie). Poj.100ml, cena ok.114zł. Ten zapach to wariacja na temat wanilii:) Osoby, które kochają zapachy słodkie, waniliowe, ale bardzo kobiece to ten zapach będzie dla Was. Ten zapach, albo się kocha, albo nienawidzi. Ja ten zapach pokochałam i stoi na mojej toaletce.Zawsze do niego będę wracała, aby otulić się zapachem słodkiej lukrecji, wanilii i świeżego irysu.
Na sam koniec chciałabym Wam powiedzieć o produktach spożywczych. I tak, ostatnio zdradziłam moją ukochaną zieloną herbatę z pigwą BIO-ACTIVE , na zieloną herbatę Sencha Kombucha . Znalazłam tego sprzedawcę (Mariusz Kurzawa GEMINI) przez przypadek na Allegro, kiedy szukałam prezentu dla znajomej. Moja znajoma bardzo lubi herbatę sencha i dlatego też postanowiłam kupić kilka sztuk herbat u tego sprzedawcy i jestem pod dużym wrażeniem jakości tych produktów. Smak tej herbaty jest bardzo delikatny i nie wysusza gardła, jak większość herbat gorszej jakości. Zdziwił mnie fakt, że kiedy chciałam ponownie zalać wcześniej zaparzoną herbatę, nie musiałam dokładać kolejnej partii świeżej herbaty, ponieważ poprzednia wystarczyła. Gdzieś wyczytałam, że świadczy o tym, im herbata tej dobrej jakości. Za 50gr zapłaciłam ok.7zł. Ciekawostką jest również to, że herbaty są pakowane w zwykłe, papierowe torebki, a na każdej jest naklejka z ważnymi informacjami takimi jak:
- czas parzenia
- temperatura wody
- skład herbaty
- kraj pochodzenia herbaty
- data przydatności
Zdecydowanie częściej będę zaglądała do tego sprzedawcy i Wam również go polecam. Przeglądnijcie sobie jego ofertę na Allegro i wypróbujcie chociaż jedną herbatę, zobaczycie, że poczujecie różnicę:)
Przez cały miesiąc grudzień, jak i też listopad, bardzo często gościły u mnie mieszanki koktajlowe.
Całość zawsze była z dodatkiem Smooth Peanut Butter(masła orzechowego), marki M&S. Uwielbiam to masło, jest delikatne w smaku, ale dodatek soli do tego masła podkreśla wręcz kremowy smak orzechów. Jedynie,co przeszkadza mi w tym maśle to dodatek oleju palmowego. Dobrze byłoby, gdyby M&S wyrzucił go ze swego składu i mamy idealny zdrowy produkt:)
Za 340g zapłaciłam ok.12zł. Będę poszukiwała innego masła z lepszym składem, ale póki co ten jest moim ulubieńcem:)Polecam!!!
I tak prezentują się wszyscy moi ulubieńcy minionego miesiąca Grudnia 2015r. Jestem ciekawa, czy mieliście,którykolwiek z powyższych produktów i czy jesteście z niego zadowoleni. Napiszcie, jacy są Wasi ulubieńcy minionego miesiąca, a chętnie wypróbuję i podzielę się z Wami moją oceną.
Dziękuję Wam za miniony rok, że zaglądaliście do mnie, że komentowaliście i za to,że dodaliście mnie do swojej listy Obserwujących. Mam nadzieję, że będzie Was przybywać i chętniej będziecie dzielili się ze mną swoimi spostrzeżeniami.
Pamiętajcie również, że otworzyłam swój pierwszy kanał na YT , gdzie od nowego roku chcę nagrywać regularnie. Zapraszam Was do oglądania:)
pozdrawiam Was ciepło i do następnego,
Angelika
Zakupy internetowe na święta:)
12/11/2015
Witajcie Kochani!!!
Jak za pewne wiecie, nie lubię robić zakupów w sklepach stacjonarnych i chętniej wybieram te, przez internet:) W związku, z czym postanowiłam złożyć kolejne zamówienie, tym razem były to dwa sklepy Drogeria Cytrynowa i Pachnąca Wanna .
Te dwa sklepy są moimi nowymi odkryciami i z całą pewnością będę do nich zaglądała częściej. A dlaczego? Chociażby dlatego, że w przypadku sklepu Drogeria Cytrynowa miałam ogromny problem nie z samym zamówieniem, a z formą wysyłki. Już wyjaśniam o co chodziło,wybrałam wariant paczki ekonomicznej, a w przypadku produktu, który zamówiłam sklep nie mógł mi zrealizować tego zamówienia w tej właśnie opcji. I co zrobiła obsługa sklepu??? Napisali do mnie maila w tej sprawie, abym ponownie na stronie wybrała inny wariant dostarczenia przesyłki. Problem poległ na tym,że nie założyłam sobie w sklepie konta, a po prostu dokonałam zamówienia poprzez jednorazowy zakup. W związku, z czym wybór innej formy przesyłki był niemożliwy. Pani,z którą korespondowałam ( bardzo dziękuję p.Patrycjo) napisała,żebym w takiej sytuacji wybrała tę opcję, którą sobie życzę i wysłała do nie maila. Chciałam dopłacić różnicę ale p.Patrycja zaznaczyła, abym nie martwiła się o to, ponieważ sklep sam wyrówna różnicę. Wprawdzie chodziło o jakieś nie całe 2zł, ale zawsze..i to się liczy. Takie podejście do klienta bardzo mi się podoba. Ogromny pozytyw dla sklepu!!!! W związku, z zaistniałą sytuacją i "bezproblemowym" zamówieniem, postanowiłam założyć sobie u nich konto. Na pewno będę do nich wracać częściej:) Naprawdę z czystym sumieniem, mogę polecić Wam ten sklep.
Tym większe było moje zdziwienie, ponieważ zamówiłam w Drogerii Cytrynowej tylko jedną rzecz, a był to kominek do wosków i olejków , który kupiłam za 39,50zł. I to jest dokładnie taki sam kominek, jak YC, ale ten był znacznie tańszy od tego, którego kupiłam wcześniej u innego sprzedawcy. Taki właśnie szukałam i taki też styl kominków lubię, biały delikatny,bez żadnych ozdób:) I mam kolejny do mojej kolekcji:))))
Kominek jest śliczny i jeżeli macie ochotę zainwestować trochę w dobry kominek na woski, będzie to idealny prezent na święta.Jakież było moje miłe zaskoczenie, kiedy zobaczyłam, że do zamówienia obsługa sklepu dołączyła 3 czekoladki, w pięknym, czerwonym woreczku z organzy. I dodatkowo gumkę typu invisibobble. Takiej niespodzianki i podziękowania za zakupy, dawno nie doświadczyłam:)) Jeszcze raz bardzo dziękuję!!!
Z drugim sklepem Pachnąca Wanna całe szczęście nie miałam takich komplikacji, ale zaskoczyła mnie szybkość zrealizowanego zamówienia. Całe zamówienie (od chwili zamówienia), zrealizowane zostało w 1 dzień. Nie przypominam sobie, aby którekolwiek zamówienie przyszło do mnie w tak ekspresowym tempie.Muszę tu zaznaczyć, że wybrałam opcję przesyłki ekonomicznej. I ten sklep również ląduje w moich ulubionych sklepach internetowych.
A teraz, co w nim zamówiłam:
SEASON OF PEACE, świeca Yankee Candle . Wybrałam dużą wersję, a za świecę zapłaciłam 76,50zł. Zapach nieziemski, a dokładniej czuję w niej dużo świeżych i orzeźwiających zapachów. Na stronie sklepu jest informacja, że świeca ma w sobie zapach bergamotki, mięty pieprzowej, patchuli, oraz drzewa cedrowego i muszę Wam powiedzieć, że dokładnie takie zapachy w niej występują. Na pewno dominuje w niej mięta, ale ona jest przyjemna bardzo. Jestem ciekawa, jaka będzie po odpaleniu.
Zamówiłam sobie jeszcze 3 kule do kąpieli z BombCosmetics.
Pierwsza wersja to kremowa kula w wersji Jaśmin i Bawełna. Niestety nie podlinkuję jej Wam, ponieważ już jej nie ma w sklepie, ale być może za jakiś czas się pojawi. Warto tam zaglądać i sprawdzać.
Druga kula to wersja Chaber i Jałowiec .
Trzecia kula to Kusicielka , która jest o zapachu róży i geranium.
Każda kula waży 30g i jest w cenie 11zł. Czy jest to dużo, być może dla niektórych tak, ale musicie pamiętać, że te kule nie są wyrabiane fabrycznie, a ręcznie. Kuleczki mogą rozpuszczać się nawet do 15 min w wannie, więc to również wpływa na jakość produktu i oczywiście cenę. Wszystkie dodatki do tych kul, są oczywiście z naturalnych składników, co gwarantuje nam kąpiel, która nas nie powinna uczulić.
Do całego tego zamówienia otrzymałam kawałek wosku o zapachu "Kiss in the sand ". Przepiękny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym dominują jagody, frezja, a nawet wyczuwalna jest wanilia i piżmo. Na pewno skuszę się na ten wosk Goose Creek Candle. Widziałam na stronie Pachnącej Wanny , że woski są w plastykowym pojemniku, w większej wersji niż te tradycyjne tartaletki Yankee Candle, więc z pewnością łatwiej jest z nic korzystać.
I tak Kochani przedstawiają się moje zakupy świąteczne. Oczywiście niektóre z nich powędrują do innych osób, ale część kupiłam sobie sama pod choinkę. Zapewniam Was, że ten wpis nie jest sponsorowany, a na potwierdzenie oczywiście paragon z tych dwóch sklepów:)
Myślę, że te produkty, które Wam dziś zaprezentowałam w tym wpisie, z całą pewnością są dobrym pomysłem na prezenty świąteczne. Dajcie znak, czy znacie te sklepy i co myślicie o takich prezentach:?
pozdrawiam ciepło i do następnego:)
Angelika
Jak za pewne wiecie, nie lubię robić zakupów w sklepach stacjonarnych i chętniej wybieram te, przez internet:) W związku, z czym postanowiłam złożyć kolejne zamówienie, tym razem były to dwa sklepy Drogeria Cytrynowa i Pachnąca Wanna .
Te dwa sklepy są moimi nowymi odkryciami i z całą pewnością będę do nich zaglądała częściej. A dlaczego? Chociażby dlatego, że w przypadku sklepu Drogeria Cytrynowa miałam ogromny problem nie z samym zamówieniem, a z formą wysyłki. Już wyjaśniam o co chodziło,wybrałam wariant paczki ekonomicznej, a w przypadku produktu, który zamówiłam sklep nie mógł mi zrealizować tego zamówienia w tej właśnie opcji. I co zrobiła obsługa sklepu??? Napisali do mnie maila w tej sprawie, abym ponownie na stronie wybrała inny wariant dostarczenia przesyłki. Problem poległ na tym,że nie założyłam sobie w sklepie konta, a po prostu dokonałam zamówienia poprzez jednorazowy zakup. W związku, z czym wybór innej formy przesyłki był niemożliwy. Pani,z którą korespondowałam ( bardzo dziękuję p.Patrycjo) napisała,żebym w takiej sytuacji wybrała tę opcję, którą sobie życzę i wysłała do nie maila. Chciałam dopłacić różnicę ale p.Patrycja zaznaczyła, abym nie martwiła się o to, ponieważ sklep sam wyrówna różnicę. Wprawdzie chodziło o jakieś nie całe 2zł, ale zawsze..i to się liczy. Takie podejście do klienta bardzo mi się podoba. Ogromny pozytyw dla sklepu!!!! W związku, z zaistniałą sytuacją i "bezproblemowym" zamówieniem, postanowiłam założyć sobie u nich konto. Na pewno będę do nich wracać częściej:) Naprawdę z czystym sumieniem, mogę polecić Wam ten sklep.
Tym większe było moje zdziwienie, ponieważ zamówiłam w Drogerii Cytrynowej tylko jedną rzecz, a był to kominek do wosków i olejków , który kupiłam za 39,50zł. I to jest dokładnie taki sam kominek, jak YC, ale ten był znacznie tańszy od tego, którego kupiłam wcześniej u innego sprzedawcy. Taki właśnie szukałam i taki też styl kominków lubię, biały delikatny,bez żadnych ozdób:) I mam kolejny do mojej kolekcji:))))
Kominek jest śliczny i jeżeli macie ochotę zainwestować trochę w dobry kominek na woski, będzie to idealny prezent na święta.Jakież było moje miłe zaskoczenie, kiedy zobaczyłam, że do zamówienia obsługa sklepu dołączyła 3 czekoladki, w pięknym, czerwonym woreczku z organzy. I dodatkowo gumkę typu invisibobble. Takiej niespodzianki i podziękowania za zakupy, dawno nie doświadczyłam:)) Jeszcze raz bardzo dziękuję!!!
Z drugim sklepem Pachnąca Wanna całe szczęście nie miałam takich komplikacji, ale zaskoczyła mnie szybkość zrealizowanego zamówienia. Całe zamówienie (od chwili zamówienia), zrealizowane zostało w 1 dzień. Nie przypominam sobie, aby którekolwiek zamówienie przyszło do mnie w tak ekspresowym tempie.Muszę tu zaznaczyć, że wybrałam opcję przesyłki ekonomicznej. I ten sklep również ląduje w moich ulubionych sklepach internetowych.
A teraz, co w nim zamówiłam:
SEASON OF PEACE, świeca Yankee Candle . Wybrałam dużą wersję, a za świecę zapłaciłam 76,50zł. Zapach nieziemski, a dokładniej czuję w niej dużo świeżych i orzeźwiających zapachów. Na stronie sklepu jest informacja, że świeca ma w sobie zapach bergamotki, mięty pieprzowej, patchuli, oraz drzewa cedrowego i muszę Wam powiedzieć, że dokładnie takie zapachy w niej występują. Na pewno dominuje w niej mięta, ale ona jest przyjemna bardzo. Jestem ciekawa, jaka będzie po odpaleniu.
Zamówiłam sobie jeszcze 3 kule do kąpieli z BombCosmetics.
Pierwsza wersja to kremowa kula w wersji Jaśmin i Bawełna. Niestety nie podlinkuję jej Wam, ponieważ już jej nie ma w sklepie, ale być może za jakiś czas się pojawi. Warto tam zaglądać i sprawdzać.
Druga kula to wersja Chaber i Jałowiec .
Trzecia kula to Kusicielka , która jest o zapachu róży i geranium.
Każda kula waży 30g i jest w cenie 11zł. Czy jest to dużo, być może dla niektórych tak, ale musicie pamiętać, że te kule nie są wyrabiane fabrycznie, a ręcznie. Kuleczki mogą rozpuszczać się nawet do 15 min w wannie, więc to również wpływa na jakość produktu i oczywiście cenę. Wszystkie dodatki do tych kul, są oczywiście z naturalnych składników, co gwarantuje nam kąpiel, która nas nie powinna uczulić.
Do całego tego zamówienia otrzymałam kawałek wosku o zapachu "Kiss in the sand ". Przepiękny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym dominują jagody, frezja, a nawet wyczuwalna jest wanilia i piżmo. Na pewno skuszę się na ten wosk Goose Creek Candle. Widziałam na stronie Pachnącej Wanny , że woski są w plastykowym pojemniku, w większej wersji niż te tradycyjne tartaletki Yankee Candle, więc z pewnością łatwiej jest z nic korzystać.
I tak Kochani przedstawiają się moje zakupy świąteczne. Oczywiście niektóre z nich powędrują do innych osób, ale część kupiłam sobie sama pod choinkę. Zapewniam Was, że ten wpis nie jest sponsorowany, a na potwierdzenie oczywiście paragon z tych dwóch sklepów:)
Myślę, że te produkty, które Wam dziś zaprezentowałam w tym wpisie, z całą pewnością są dobrym pomysłem na prezenty świąteczne. Dajcie znak, czy znacie te sklepy i co myślicie o takich prezentach:?
pozdrawiam ciepło i do następnego:)
Angelika